Pokazywanie postów oznaczonych etykietą przygoda. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 8 września 2014

Malowany człowiek II, Peter V. Brett

Dwa stykające się ze sobą światy, dnia - należący do ludzi - oraz nocy, zdominowany przez demony, wyłaniające się z Otchłani. Aby w końcu doświadczyć upragnionego spokoju, nie wystarczy malować kolejnych run ochronnych i skrywać się w domostwach, licząc na bezpiecznie spędzoną noc - trzeba opanować swój strach i stanąć do walki z wrogiem. Wszystko to po to, aby uchronić swych bliskich od okrutnej śmierci zadanej przez kły i pazury bestii. Nie jest to jednak takie proste, ponieważ przez swą lekkomyślność ludzie z czasem zapomnieli o sztuce i metodach zabijania demonów, a jedynym miejscem, gdzie próbuje się teraz z nimi jakoś walczyć jest Krasja. To właśnie tam w pierwszej kolejności dociera Arlen, chcąc podzielić się z tym walecznym ludem odkrytym przez siebie artefaktem. Jego dobre chęci nie zostają jednak odpowiednio nagrodzone.

Życie Leeshy i Rojera też nie należy do najłatwiejszych. Dawni wrogowie jego byłego nauczyciela w końcu go dopadają i po raz kolejny traci on swoje oparcie, natomiast Leesha zostaje zmuszona wyruszyć w niebezpieczną podróż do dawnego miejsca zamieszkania. Przeznaczenie ma wobec tej trójki swój własny plan, dlatego losy zielarki i niedoszłego minstrela przeplatają się z postacią Naznaczonego, mężczyzny, który odrzucił nie tylko swoje imię, ale także człowieczeństwo. 

Pierwsza księga książki, napisanej przez Petera Brett’a, wypadła w moich oczach bardzo dobrze. Dawno nie byłam aż tak bardzo pochłonięta lekturą jakiegokolwiek tytułu, jednak przerywanie akcji w połowie i kontynuowanie jej jakby nigdy nic w drugiej części powieści? To jest już lekka przesada, zachodząca o bezczelność ze strony wydawcy. Fakt faktem, „Malowany człowiek II” różni się trochę od pierwszej księgi, ponieważ zarówno klimat książki, jak i główni bohaterowie ulegli bardzo wyraźnej przemianie. W żadnym wypadku nie powinien to być  jednak powód do osiągnięcia dodatkowego zysku. Czytelnik stopniowo wyczuwa różnicę, a postacie, które tak dobrze znał, zaczęły stawać się mu obce, jakby przeszły okres dojrzewania i zmieniły się w niektórych aspektach nie do poznania. Było to z jednej strony dość przerażające, ale z drugiej, intrygujące doświadczenie, zmuszające w ten sposób do dalszego śledzenia losów tej trójki.  

Druga księga „Malowanego człowieka” obfituje w opis walk i potyczek toczonych przez ludzi nie tylko z demonami, ale także i z innymi przedstawicielami własnego gatunku. Tym, między innymi, wyróżnia się „Malowany człowiek II” od pierwszej połowy książki, gdzie odbiorca miał okazję obserwować  losy dzieci. Sprawia to, iż druga część tego tytułu wydaje się mieć trochę inny charakter, mroczniejszy, ale także i dojrzalszy. Każde z tej trójki, Arlen, Leesha i Rojen, dorosło i uległo w pewien sposób przemianie. Wydarzenia z przeszłości pozostawiły bowiem na ich psychice bardziej lub mniej widoczny ślad, zmieniając nie tylko ich sposób myślenia, ale również i zachowania. Wraz z nimi czytelnik poznaje coraz lepiej wykreowany przez pisarza świat, podróżuje po jego dalekich zakątkach, zbiera informacje o kulturze Krasjan, a przede wszystkim, ma szansę przeżyć tę historii u boku wojownika, zielarki i ucznia minstrela.

Peter Brett zabrał czytelnika do zupełnie innego miejsca, gdzie strach towarzyszy ludziom o każdej porze dnia, a zwłaszcza w nocy. Wspomniana w pierwszej księdze Krasja zostaje tu początkowo wyróżniona i to na niej głównie skupił się autor. Odnosiłam jednak wrażenie, że przy jej kreacji inspirował się on przede wszystkim krajami arabskimi i tak też widziałam oczami wyobraźni odwiedzone przez Arlena miejsca. Podział na kasty, sposób traktowania innych obywateli – te wszystkie opisane elementy doskonale ze sobą współgrały i pozwalały czytelnikowi na dokładniejsze wyobrażenie i zrozumienie świata, w którym przyszło żyć przewodnim postaciom tej powieści.


„Malowany człowiek. Księga II” to wciągający i trzymający poziom twór, który pochłania czytelnika bez reszty. Pisarz jednak trochę zagalopował się w opisie akcji pod koniec lektury, zapominając o obecności jednego z bohaterów, co można uznać na mankament powieści. Mimo tego, a także tego bezsensownego podziału pierwszego tomu demonicznego cyklu, książka wypada naprawdę świetnie. Mało który miłośnik fantastyki się na niej zawiedzie. Polecam!
Wydawnictwo: Fabryka słów
Liczba stron: 316
Data premiery: 05.08.2011r.
Ocena: 5/6
Dalsza część recenzji

czwartek, 16 stycznia 2014

Podróż po miłość. Emilia, Dorota Ponińska

Życie jest pasmem niespodzianek, o których decyduje przede wszystkim przeznaczenie. Przekonała się o tym Emilia – główna bohaterka powieści Doroty Ponińskiej – która wychowała się w klasztorze i własnie tam zamierzała pozostać do końca swoich dni. Los jednak lubi płatać figle. Po przybyciu tatarskiego przyjaciela jej ojca, Selima, dziewczyna opuszcza mury bezpiecznego klasztoru. Sytuacja tej dwójki komplikuje się jednak na tyle, że pod groźbą śmierci z rąk ludzi cara dziewczyna jest zmuszona skierować się do Turcji, gdzie liczy na odnalezienie oraz uratowanie swego ojca.  W trakcie tej podróży nie tylko nawiązuje nowe znajomości, ale trafia także w niewolę. Kiedy jej życie znajduje się w niebezpieczeństwie, poznaje Zakira, który zaczyna stopniowo zmieniać jej sposób postrzegania świata. 

 „Podróż po miłość” jest serią książek, na których kartach wykreowane zostały historie miłosne poszczególnych bohaterek. W przypadku jednak tej publikacji mamy do czynienia z młodą i niewinną Emilią, która przez wiele lat żyła w odizolowaniu od świata zewnętrznego. Sprawiło to, iż jednymi z głównych cech charakteru naszej bohaterki jest naiwność oraz łatwowierność – właśnie one notorycznie wplątują ją w kłopoty. Młodka Polka nie ma również doświadczenia w sprawach sercowych, dlatego łatwo ulega urokowi lorda Williama Gainful’a. Skrywa on jednak przed nią swoje prawdziwe oblicze - zboczonego i bezwzględnego fetyszysty.

 Z jednej strony Dorota Ponińska przedstawiła czytelnikowi przewidywalną oraz dość schematyczną historię. Młoda, niewinna dziewczyna ucieka z kraju, walczy z przeciwnościami losu i odkrywa świat z całymi jego urokami, a przede wszystkim z uczuciem, jakim jest miłość. Nie byłoby w tym niczego interesującego, gdyby nie magiczne przedstawienie świata Bliskiego Wschodu, który z każdym kolejnym opisem, czy też kreacją literacką – fascynuje i uwodzi czytelnika z coraz większą siłą. Ciekawym zabiegiem, którym posłużyła się pisarka, było przeplecenie właściwej historii rozdziałami o losach sławnego perskiego poety – Rumiego. Nie tylko urozmaiciło to lekturę „Podróży po miłość”, ale także umożliwiło odbiorcy poszerzenie horyzontów i zapoznanie się z wątkami bibliograficznymi Dżalaloddin’iego, zwanego Rumimim lub Mewlaną.

 Pod względem merytorycznym powieść przedstawia się nieźle. Wykorzystany przez autorkę język jest prosty, a co za tym idzie – prosty w odbiorze. Pojawiające się w „Drodze po miłość” postacie są w gruncie rzeczy dobrymi kreacjami, chociaż bohaterom drugo- czy dalszoplanowym brakuje sporo do ideału. Cały czas miałam wrażenie, jakby byli oni jedynie tekturowym tłem na scenie teatru. Niby są, ale odbiorca nie jest w stanie wyobrazić sobie całkowicie ich osoby, opisać ich kilkoma cechami charakteru. Postać Emilii okazała się niestety niezbyt przyjemną towarzyszką podróży w ten fascynujący świat orientu. Jej naiwność, nieumiejętność postawienia się i wolne kojarzenie faktów irytowały mnie coraz bardziej. Zabrakło jej postaci tego czegoś, pewnego rodzaju iskry, werwy, przy która chociażby pomogła odbiorcy w darzeniu jej uczuciem sympatii, współczucia - czymkolwiek. Na szczęście na planie pojawiła się osoba Jacqueline, która, w moim odczuciu, miała duży potencjał i możliwości, których pisarka do końca jednak nie wykorzystała.

 „Podróż po miłość” jest niezobowiązującą pozycją, której jedynymi zaletami okazały się magia oraz urok w pokazywaniu czytelnikowi tajemnic Bliskiego Wschodu. To właśnie przedstawienie historii losów Rumiego, skierowanie akcji na trochę inny grunt, a mianowicie harem oraz zapoznanie odbiorcy z kulturą Bliskiego Wschodu zachęca do siegnięcia po tę pozycję. Powieść Doroty Ponińskiej jest typowym romansem, choć bardzo subtelnym. Na jej łamach czytelnik nie znajdzie wulgarnych scen czy opisów, jedynie opowieść o dojrzewaniu i odkrywaniu swojej kobiecości.
 Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Liczba stron: 361
Data premiery: 09.05.2013r.
Ocena: 3/6

 Książkę otrzymałam od wydawnictwa Nasza Księgarnia, za pośrednictwem portalu literatura.juventum.pl


Dalsza część recenzji

środa, 15 stycznia 2014

Wiedźma naczelna, Olga Gromyko

Piąty tom serii o przygodach W. Rednej różni się od poprzednich książek nie tylko okładką, na której rudowłosa wiedźma wygląda zadziwiająco miło, ale przede wszystkim objętością. Zarówno „Zawód: Wiedźma” jak i „Wiedźma opiekunka” składały się z dwóch części, z tą jednak różnicą, iż podzielenie tego drugiego tytułu było nastawione ewidentnie na przyniesienie dodatkowego zysku. Ta sama sytuacja nie powtórzyła się na szczęście w przypadku „Wiedźmy naczelnej”, dlatego czytelnik bez obaw może zapoznać się z przedstawioną historią od pierwszej do ostatniej strony, nie bojąc się utraty rozpoczętego wcześniej wątku. 

„Wiedźma naczelna” opowiada o dalszych losach Wolhy, która ku swojemu przerażeniu została oficjalną narzeczoną Lena – dogewskiego władcy wampirów. Wykorzystując konieczność zebrania materiałów do napisania pracy, opuszcza Dogewę i wyrusza w podróż, wykonując zlecone jej prace. Pierwszym zadaniem, którego się podejmuje, jest pomoc zakonowi Białego Kruka, którego bracia są męczeni i zastraszani przez straszliwego upiora. Pomimo żywej niechęci wyznawców świętego Fenduła, Wiedźma zabiera się do pracy, odkrywając coraz to ciekawsze sekrety zakonu, a także nieczyste plany części jego członków.

Nie byłoby przesadą z mojej strony zaliczyć Olgę Gromyko do listy ulubionych autorów.  Każda z napisanych przez nią książek o W. Rednej charakteryzuje się świeżością, interesującą i wciągającą fabułą, wyrazistymi postaciami oraz świetnym językiem, który potrafi rozbawić czytelnika do łez. Te wszystkie elementy są obecne w każdej z powstałych części. Gwarantują tym samym czytelnikowi kilkugodzinną rozrywkę. W przeciwieństwie do poprzednich tomów, piąta część składa się z sześciu rozdziałów, a te dwa początkowe opowiadają o dwóch różnych zleceniach, których wykonanie spoczywało na barkach naszej wiedźmy. Wraz z rozpoczęciem trzeciego rozdziału, historia zaczęła nabierać tempa, zmuszając odbiorcę do dalszej lektury. Stawianie temu oporu okazało się niemożliwe, a wszelkie obowiązki musiały zostać przełożone, ponieważ ciekawość nie pozwalała na chwilę wytchnienia.

Co jest takiego we wszystkich tomach o W. Rednej, że czytelnik z przyjemnością zapoznaje się z jej historią? Przede wszystkim doskonałość świata przedstawionego, który w każdej z części jest spójny i łatwy do wyobrażenia. Odbiorca nie ma najmniejszych problemów z ujrzeniem oczyma wyobraźni wszystkich miejsc odwiedzonych przez Wolhę czy z wyobrażeniem sobie poszczególnych postaci. Każdy pojawiający się w „Wiedźmie naczelnej” bohater jest wyrazisty i niepowtarzalny. Co prawda postacie z dalszego planu nie są tak dobrze oraz szczegółowo opisane jak nasza urocza wiedźma, ponieważ ta zdobywa sympatię czytelnika za sprawą swojego ciętego języka, uporu i nietypowej relacji ze swoją złośliwą kobyłą.

„Wiedźma naczelna” składa się więc niejako z dwóch części, pierwszej przyjemnej, w której szybkość akcji jest umiarkowana oraz z drugiej, w której czytelnik łączy wcześniej poznane elementy. Ma on również możliwość wyruszyć wspólnie z główną bohaterką i jej przyjaciółmi w podróż, która ma na celu wymierzenie sprawiedliwości. Obecny wątek miłosny nie został na tyle rozbudowany przez autorkę, dzięki czemu pełni on jedynie urozmaicenie właściwej historii, dodając smaczku wszystkim fanom romansów. Wszystko zostało opatrzone jak zwykle dużą dozą humoru, dlatego przyglądanie się wyczynom wiedźmy Rednej jest dla czytelnika niemałą gratką.

„Wiedźma naczelna” okazała się bardzo dobrym uwieńczeniem serii. Zagwarantowała mi, jako czytelnikowi to, co jest dla mnie najistotniejsze – kilkugodzinną rozrywkę, którą ciężko było przerwać. Czy polecam? Jak najbardziej! Fani serii mogą ze spokojem po nią sięgnąć, ponieważ piąty tom serii nie stracił nic na świeżości, natomiast osoby, które jeszcze nie miały okazji poznać tej uroczo wrednej wiedźmy, powinny jak najszybciej nadrobić zaległości.
Ocena: 5/6
Dalsza część recenzji

piątek, 20 września 2013

Ocalić Julię, Suzanne Selfors

Mimi Wallingford nie ma łatwego życia, ponieważ jako prawnuczka sławnej aktorki, a zarazem założycielki teatru, musi być zawsze najlepsza. Od dziecka uczyła się tekstów ról na pamięć, ćwiczyła i dawała z siebie wszystko, aby zachwycić publiczność oraz zadowolić swoją matkę. Sztuka Szekspira, w której przypadła jej rola tytułowej postaci, okazuje się być jednak ponad jej siły. Mimi nie potrafi poradzić sobie z tremą i jeden dość nieprzyjemny incydent, naraża ją na pośmiewisko. Na domiar złego, rolę Romea otrzymał zadufany w sobie idol nastolatek, a jej mama nie potrafi zrozumieć, że Mimi ma inne marzenia, niezwiązane z teatrem. W dniu przedstawienia, za sprawą tajemniczego wisiorka i zamkniętego w nim pyłu, młoda aktorka wraz z Troyem przenosi się do szekspirowskiej Werony, gdzie historia Romea i Julii zaczyna rozgrywać się na ich oczach. 


„Ocalić Julię” jest powieścią skierowaną przede wszystkim do młodzieży, która lubi lekkie i całkowicie niezobowiązujące pozycje. Suzanne Selfors do przedstawienia tej historii wykorzystała prosty, współczesny język, a zawarty na łamach stron humor ułatwia czytelnikowi szybsze czytanie. To przede wszystkim pióro autorki jest główną zaletą tego tytułu, ponieważ potrafiła ona w dobry sposób oddać urok Werony, zapewniając odbiorcy sporą dawkę rozrywki. Nawet dość statyczną akcję trudno uznać za wadę, ponieważ taki sposób jej prowadzenia zdaje się stanowić spójną całość wraz z innymi elementami składającymi się na tę książkę.

Pisarka zainspirowała się twórczością Szekspira, a właściwie jedną jego sztuką, opisującą tragiczną miłość dwojga młodych osób – Romea i Julii. Tworząc fabułę swojej powieści, zaczęła zmieniać oryginalny twór, bawiła się akcją i wykorzystała przewodni motyw, wysyłając swoją główną bohaterkę do Werony. Na czytelnika czeka więc zupełnie inna historia, chociaż wciąż oparta na podobnych schematach. Przewodnią postacią w tej książce jest Mimi, dlatego bohaterka szekspirowskiej sztuki zeszła na drugi plan. Jej kreacja różni się od tej dobrze nam znanej, a fakt, iż wszyscy mieszkańcy Werony posługują się współczesnym językiem oraz robią dość zabawne rzeczy, pełni rolę ciekawego urozmaicenia.

Najbardziej wyrazistą postacią z całej lektury jest Mimi. Targane nią emocje i wątpliwości zostały w bardzo dobry sposób przedstawione przez autorkę. Czytelnik może poczuć jej rozgoryczenie oraz zawód związany z planami niszczonymi przez jej matkę. Z miejsca zapała też do niej sympatią, ponieważ jej zabawne perypetie zapewnią mu rozrywkę na kilka godzin. Inaczej sprawa wygląda w przypadku pozostałych bohaterów pojawiających się na łamach powieści. Nie są oni tak dopracowani i wyraziści, dlatego odbiorca ma wrażenie, że pojawili się dla samej zasady i pełnią funkcję tła dla opisania losów młodej aktorki.

„Ocalić Julię” jest dobrym, choć całkowicie przewidywalnym tworem przenoszącym czytelnika do magicznej Werony, ukazanej w inny niż dotychczas sposób. Zawarty w książce humor bawi i rozśmiesza odbiorcę, dlatego pozostawiający wiele do życzenia wątek miłosny pomiędzy Mili a Troyem nie stanowi dla niego aż tak dużej przeszkody. Do sięgnięcia po ten tytuł mogę więc zachęcić przede wszystkim osoby, które nie mają nic przeciwko wolnym akcjom i chciałyby poświęcić swój wolny czas na lekką i niezobowiązującą lekturę.
Wydawnictwo: Akapit Press
Liczba stron: 274
Data premiery: 20.04.2013r.
Ocena: 4/6
Książkę otrzymałam od wydawnictwa Akapit Press, za pośrednictwem portalu juventum.pl, za co serdecznie dziękuję!
Dalsza część recenzji

środa, 24 lipca 2013

52 powody, dla których nienawidzę mojego ojca, Jessica Brody

 Pewne stare porzekadło mówi, że pieniądze szczęścia nie dają. Dużo jest w tym prawdy, ale na własnej skórze przekonała się o tym córka jednego z najbogatszych biznesmenów świata. Szybkie samochody, markowe ubrania i drogie kosmetyki – Lexington Larrabee ma to wszystko, a nawet jeszcze więcej, na wyciągnięcie ręki. W dniu osiągnięcia pełnoletności miała, podobnie, jak wcześniej jej rodzeństwo, otrzymać 25 milionów dolarów z tytułu funduszy powierniczych, jednak kolejna afera z jej udziałem przelała czarę goryczy i zmusiła jej wiecznie nieobecnego ojca do interwencji. Jeżeli Lex chce otrzymać pieniądze, będzie musiała podjąć się pięćdziesięciu dwóch różnych prac. Sprzątanie domu, praca na stacji benzynowej czy w barze szybkiej obsługi – każdy od czegoś zaczynał, teraz pora na tę rozpieszczoną dziedziczkę. 


 „52 powody, dla których nienawidzę mojego ojca” to książka niesamowicie zabawna i wciągająca. Autorka porywa czytelnika w wir opisanych zdarzeń praktycznie od pierwszej strony, a wszystko to za sprawą prostego i lekkiego pióra, którym się w tym celu posłużyła. Jessica Brody wykorzystała młodzieżowy język, dlatego na jej łamach nie zabraknie przekleństw czy wszystkim dobrze znanych gier słownych. Sprawia to, że współczesny czytelnik nie ma najmniejszego problemu z odnalezieniem się w lekturze i odczuwaniem z tego faktu niemałej przyjemności.

 Kolejnym wartym większej uwagi elementem, składającym się na tę pozycję jest interesująca i niebanalna fabuła, która wciąga czytelnika do tego stopnia, że ten traci całkowicie poczucie czasu. Przewracając ostatnią stronę nie może do końca uwierzyć, że to już koniec, że nie będzie już mógł śledzić losów tak zwariowanej i przezabawnej postaci, jaką jest Lexington. Kreacja głównej bohaterki wyszła autorce na tyle dobrze, że odbiorca z miejsca zaczyna pałać do niej sympatią. Przestaje mieć nawet znaczenie fakt, że Lex jest rozpieszczoną dziewczyną, która w gruncie rzeczy wie bardzo mało o świecie i prawdziwym życiu.

 Przedstawiona przez autorkę historia wydaje się na pierwszy rzut oka niezobowiązującą i miłą opowiastką, tak jednak nie jest. Jessica Brody zawarła w niej bardzo ważne i istotne rzeczy m.in. to, że żadna praca nie hańbi, wręcz przeciwnie – z każdej, nawet tej najgorzej opłacanej posady można wynieść coś dla siebie. Czytelnik, towarzysząc głównej bohaterce w wykonywaniu poszczególnych prac, jest świadkiem wielu przezabawnych scen np. niezbyt udanych prób posprzątania pokoju czy wpisywania w wyszukiwarkę pytań, związanych z uruchomieniem danego urządzenia. Nie zmienia to jednak faktu, iż Lex jest postacią bardzo pokrzywdzoną przez los i z tego powodu potencjalnemu odbiorcy może być jej żal. 

 Jessica Brody wykonała kawał na prawdę dobrej roboty, a wszystkie wykorzystane elementy zostały dodane przez nią z umiarem. Nawet wątek miłosny, który tak łatwo zepsuć, został przesunięty na dalszy plan, stał się tym samym jedynie urozmaiceniem i umilaczem lektury. Z tego też powodu „52 powody, dla których nienawidzę mojego ojca” mogę polecić każdemu, bez wyjątku, ponieważ jest to powieść warta większej uwagi. Wszechobecny humor jeszcze bardziej umila czytelnikowi czas, a przedstawiony wątek miłosny oraz przyśpieszająca pod koniec akcja zachęca do jak najszybszego poznania zakończenia.

 Autorka przyszykowała dla odbiorcy kilka niespodzianek, dodała pewne wątki, tajemnice i intrygi, dlatego nie wszystkiego można się od razu domyśleć. Jeżeli lubicie zabawne, a przy tym bardzo wciągające historie z wyrazistymi bohaterami, to jest to pozycja dla Was. Polecam!
Moja ocena: 5/6
Egzemplarz recenzencki otrzymałam od wydawnictwa Fabryka Słów, za co serdecznie dziękuję!

Wydawnictwo: Fabyka Słów
Liczba stron: 408
Data premiery: 19.07.2013r.
Dalsza część recenzji

niedziela, 9 czerwca 2013

Ognisty tron, Rick Riordan

Wydawnictwo: Galeria Książki
Liczba stron: 478
Data premiery: 8.09.2011r.

Sadie oraz jej brat Carter znowu nie będą mieli lekko. Ścigani przez Dom Życia, starają się powstrzymać Apopisa – węża chaosu i wszelkiego zła – przed zjedzeniem słońca i zniszczeniem całego świata. W międzyczasie szkolą swoich wychowanków, którzy, podobnie jak oni, mają podążać ścieżką bogów. Jedynym ratunkiem dla ludzkości wydaje się być odnalezienie i przywrócenie na tron Ra, jednak nie będzie to proste zadanie, zwłaszcza, że nie wszystkim zależy na powrocie starego boga. Czy rodzeństwu Kane’ów uda się zdążyć na czas? A może nie ma już dla nich oraz całej ludzkości ratunku?

„Ognisty tron” to drugi tom serii przenoszącej czytelnika w sam środek niesamowitej historii, dzięki której stanięcie oko w oko z egipskimi bóstwami staje się jak najbardziej możliwe. Odbiorca będzie miał okazję za jej sprawą odbyć jedyną w swoim rodzaju przygodę u boku dwójki młodych bohaterów, którzy niespełna rok temu poznali prawdę o swojej rodzinie oraz mocy, którą posiadają. Przyciągają oni również kłopoty niczym magnes, dlatego zwyczajny dzień Kane’ów wygląda prawie zawsze w ten sam sposób – atak potworów, walka i wielkie bum, nie zawsze mające szczęśliwe zakończenie.

Rick Riordan do perfekcji opanował posługiwanie się piórem, dzięki czemu napisane przez niego powieści czyta, a właściwie pochłania się, z prawdziwą przyjemnością. Tak dobrze znany humor z poprzednich serii gości praktycznie na każdej ze stron, dzięki czemu rozdziały pozbawione szybkiej i wartkiej akcji nie nudzą odbiorcy ani przez chwilę.

Ku mojemu wielkiemu rozczarowaniu, autor postanowił wprowadzić w tej części postać Walta, będącego konkurencją dla Anubisa w rozgrywce o uczucia Sadie. Jak łatwo się domyślić, powstał w ten sposób swoisty trójkąt miłosny, chociaż ten wątek odszedł w „Ognistym tronie” na jeszcze dalszy plan. Sceny, w których pojawiał się ten czarujący bóg śmierci, mogę zliczyć na palcach jednej ręki, dlatego moja ciekawość i oczekiwanie na poznanie zakończenia miłosnych perypetii naszych bohaterów z każdą stroną coraz bardziej rosło.

Wykorzystany przez autora język jest prosty i lekki, dzięki czemu lektura tej pozycji nie sprawia najmniejszego problemu. Ciekawym urozmaiceniem są pojawiające się, co jakiś czas wizerunki poszczególnych hieroglifów, czy też ciekawostek na temat kultury starożytnego Egiptu. Odbiorca ma tym samym możliwość zapoznania się z postaciami mniej znanych bogów, jak np. z bogiem karłów.

„Ognisty tron” to godna większej uwagi pozycja, która umożliwia dłuższe delektowanie się serią. Czas spędzony na poznawaniu przedstawionej historii nie można nazwać czasem straconym, dlatego do sięgnięcia po drugi tom trylogii pt. „Kroniki Kane” zachęcam wszystkich fanów tej i poprzedniej serii, bez względu na wiek czy płeć. Polecam!
Moja ocena: 5/6
Dalsza część recenzji

sobota, 25 maja 2013

Czerwona Piramida, Rick Riordan

Wydawnictwo: Galeria Książki
Liczba stron: 540
Data premiery: 24.02.2011r.

 Rick Riordan jest pisarzem, którego twórczości nie sposób nie lubić. Napisana przez niego seria pt. „Percy Jackson i bogowie olimpijscy” zdobyła serca kilkudziesięciu, jak nie kilkuset, tysięcy fanów na całym świecie. Co więc wyróżnia go spośród mnóstwa innych autorów? Przede wszystkim to, iż w jego książkach pojawia się mitologia, będąca przewodnim wątkiem każdej z powieści. W nowej trylogii pt. „Kroniki Kane” czytelnik ma możliwość zapoznać się z mitami egipskimi, a nie greckimi – jak to miało miejsce w książkach o Percym Jacksonie.  Czy pisarzowi udało się stworzyć równie udaną serię?

 Relacje między rodzeństwem Kane’ów są skomplikowane, ponieważ po śmierci ich matki doszło do ich rozdzielenia. Sadie zamieszkała z dziadkami w Londynie, a  Carter brał z kolei udział w wyprawach archeologicznych swojego ojca. Raz na jakiś czas mogli wspólnie spędzić cały dzień i w czasie jednego z takich spotkań wszystko się zmieniło, a życie rodzeństwa stanęło na głowie. W Muzeum Brytyjskim doszło bowiem do przywołania egipskich bogów przez ich ojca, który dosłownie zapadł się pod ziemię. Los jego i całej ludzkości zależeć będzie teraz od Sadie i Cartera, którzy stopniowo zaczną odkrywać prawdę o swojej rodzinie oraz mocy, którą posiadają.

 „Czerwona piramida” została napisana w formie zapisanego nagrania, relacji dwójki głównych bohaterów. Jest to dość nietypowy sposób prowadzenia narracji, jednak czytelnik przyzwyczaja się do niego prawie od razu. Przygody oraz niebezpieczeństwa, na które narażone jest rodzeństwo, sprawiają, że odbiorca ani przez chwilę nie odczuwa znużenia, a jego ciekawość z każdą kolejną stroną wzrasta.

 W czasie lektury tej powieści nie sposób się nudzić. Czytelnik zostaje porwany w wir zdarzeń praktycznie od pierwszej strony. Ma dzięki temu niepowtarzalną okazję na zapoznanie się z fascynującymi wierzeniami starożytnych Egipcjan oraz na spotkanie oko w oko z poszczególnymi bóstwami np. z Bastet, Izydą czy też Setem. Nie wszyscy bogowie stoją po stronie Sadie i Cartera, niektórzy dążą do zdobycia władzy nad światem, a jakby tego było mało, nasi bohaterowie są ścigani przez wspólnotę magów, którzy pragną ich śmierci.

 W „Kronikach Kane” nie zabrakło humoru, który był wszechobecny w poprzedniej serii, napisanej przez autora. Opisane zdarzenia, pojawiające się postacie czy też wypowiedzi poszczególnych bohaterów sprawiają, że „Czerwona piramida” jest doskonałą odskocznią od rzeczywistości.  Każda z występujących w powieści postaci jest inna i niepowtarzalna. Dwójka głównych bohaterów całkowicie się od siebie różni, pomimo tego, że jest rodziną.

 Lekkomyślna i łamiąca zasady Sadie oraz Carter, aż nazbyt rozsądny, choć trochę nieporadny chłopak – czy przy takich bohaterach można się nudzić? Odpowiedź jest jedna: nie, zwłaszcza, że Rick Riordan rozpoczął wątki miłosne, które urozmaicają fabułę i zmuszają czytelnika do tworzenia różnego rodzaju spekulacji. Relacje między głównymi bohaterami a ich sympatiami nie są jednak wątkami przewodnimi, stanowią jedynie miły dodatek do lektury.

 Przyśpieszająca akcja, genialna kreacja postaci, dobrze przemyślane wątki poboczne – to wszystko składa się na pierwszy tom bardzo obiecującej serii. „Czerwona piramida” całkowicie mnie zauroczyła, a przede wszystkim dała mi możliwość ponownie zanurzyć się w świecie wykreowanym przez Ricka Riordana. Z tego powodu, książkę mogę polecić wszystkim, bez wyjątku, a zwłaszcza fanom poprzedniej serii. Moje późne sięgnięcie po tę serię było związane z obawą, że bazowanie na mitologii egipskiej nie będzie aż tak udane jak na mitach greckich – nic bardziej mylnego. Zresztą, przekonajcie się sami – na pewno nie pożałujecie.
Moja ocena: 6/6
Dalsza część recenzji

sobota, 4 maja 2013

Partials, Dan Wells

Wydawnictwo: Jaguar
Liczba stron: 415
Data premiery: 21.03.2012r.

 Antyutopia oraz literatura postapokaliptyczna bardzo szybko zdobyły fanów na całym świecie. Chociaż ta pierwsza powstała w XX wieku, a inspiracją do stworzenia przeciwieństwa utopii były wydarzenia, które rozegrały się w czasie II Wojny Światowej, to dopiero teraz następuje jej prawdziwy rozkwit. Spod nakładu wydawnictw wychodzą tytuły, ukazujące coraz to bardziej przerażające wizje przyszłości: od upadku ludzkości po próbę kontrolowania, wyniszczenia obywateli. „Partials” jest, na pierwszy rzut oka, typowo postapokaliptyczną pozycją, jednak posiada cechy, które pozwalają zaliczyć ją również do grona antyutopii, tak popularnej w dzisiejszych czasach.

 Kira jest młodą lekarką, należy do grupy tzw. „dzieci zarazy”, osób, które w młodym wieku przeżyły bunt częściowców, robotów w ludzkich ciałach, wysyłanych przez rząd na pole bitew. Wyszły też cało z epidemii choroby, która pochłonęła większość ocalałych. Szesnastoletnia dziewczyn każdego dnia jest świadkiem działania wirusa RM, który pozbawia niemowlęta życia. Prowadzone od lat obserwacje oraz próby ich uratowania, zawsze kończą się fiaskiem, jednak kiedy jej najlepsza przyjaciółka okazuje się być w ciąży, Kira postanawia zrobić wszystko, co w jej mocy, aby uratować to dziecko. Jest gotowa poświęcić wszystko, nawet własne życie. Decyduje się na niebezpieczny krok – przedostanie się na teren częściowców i porwanie jednego z nich.

 Język autora jest prosty, a dokładne opisy pozwalają czytelnikowi bez najmniejszych problemów wyobrazić sobie świat, w którym przyszło żyć głównej bohaterce oraz reszcie ludzkości. Dan Wells krok po kroku zapoznaje odbiorcę z obecną sytuacją, ale także z wydarzeniami z przeszłości, które do niej doprowadziły. Przy opisie genezy konfliktu między ludźmi a robotami, pisarz nie ograniczył się jedynie do wspomnień Kiry - do tego celu wykorzystał wypowiedzi innych postaci, dzięki czemu opisana historia zyskała na rzeczywistości. Czytelnik ma bowiem możliwość spojrzenia na dane zagadnienia z kilku różnych perspektyw: zarówno ze strony dzieci zarazy, osób starszych, ale także częściowców, co pozwala na wyrobienie swojego własnego zdania w tej kwestii.

 Pisarz przedstawił w swojej powieści wiele różnych problemów. Przez działalność człowieka, jego zachowanie doszło do buntu broni, którą jak na ironię, sam stworzył. Obecną sytuację, a przede wszystkim śmiertelnego wirusa bez skrupułów wykorzystuje rząd. Dąży do całkowitego porządkowania sobie obywateli, a tworząc Ustawy Nadziei, wzbudza jeszcze większe niezadowolenie obywateli.

 Początkowo byłam przekonana, że na łamach powieści pojawi się wątek miłosny. Co prawda był on obecny od pierwszych rozdziałów, jednak nie został on przez autora ani dobrze przedstawiony, ani specjalnie wyróżniony. Pełnił on raczej funkcję urozmaicenia, ubarwienia fabuły i to na niewielkim poziomie. W dziele Dana Wellsa główną rolę pełni akcja oraz liczne niebezpieczeństwa, na które narażona jest główna bohaterka wraz ze swoimi przyjaciółmi, dlatego wątek miłosny przeszedł na dalszy plan. Jedynym elementem, który nie pasował do całości, był wiek przedstawionych postaci. Kira ma niespełna szesnaście lat, a zarówno ona, jak osoby, w których towarzystwie się znajduje, tak się nie zachowują. Bohaterowie tej powieści powinni być, w mojej opinii, starsi, chociażby o te dwa lata, aby nadać większego realizmu lekturze.

 Podsumowując, „Partials” to godny polecenia tytuł, który zapewni potencjalnemu czytelnikowi rozrywkę na całkiem zadowalającym poziomie. Wolno rozkręcająca się akcja oraz względnie spokojna pierwsza część, mogą co prawda zniechęcić odbiorcę, jednak pomimo tych nielicznych mankamentów „Częściowcy” wydają się być obiecującym początkiem serii. Czy tak będzie? Mam nadzieję, że przekonamy się o tym niedługo.
Moja ocena: 3+/6
Książkę otrzymałam od portalu Upadli, za co serdecznie dziękuję!
Dalsza część recenzji

środa, 1 maja 2013

Podzieleni, Neal Shusterman

Wydawnictwo: Papierowy Księżyc
Liczba stron: 445
Data premiery: 30.10.2012r.

 Aborcja ma zarówno swoich zwolenników, jak i przeciwników; jedni uważają ją za największe zło, kiedy inni za smutną konieczność. W tej kwestii trudno o kompromis, jednak Neal Shusterman wykreował wizję świata, w której pojawiła się i weszła w życie trzecia możliwość – aborcja wsteczna. Polega ona na tym, że rodzice lub prawni opiekunowie mają prawo decydować o losie dziecka, a właściwie jego ciele, pomiędzy trzynastym a osiemnastym rokiem jego życia. Podjętej decyzji nie można już cofnąć, dlatego podzielenie ma nieodwracalny skutek, a takim dzieciom pozostaje tylko jedno – ucieczka, a przynajmniej jej próba.
Czytaj dalej

sobota, 9 lutego 2013

Fałszywy książę, Jennifer A. Nielsen

Wydawnictwo: Literackie Egmont
Liczba stron: 390
Data premiery: 24.01.2013r.

 Sage jest kłopotliwym wychowankiem jednego z wielu sierocińców. W dniu, w którym uciekał ze skradzioną pieczenią przed pałającym rządzą zemsty rzeźnikiem, został wykupiony przez zamożnego regenta, a prowadzone przez niego go tej pory życie uległo całkowitej zmianie. Z powodu groźby wojny wiszącej nad Carthyą, związanej ze śmiercią członków królewskiej rodziny, ów arystokrata – Conner - stworzył plan, który ma ocalić tę krainę i jej mieszkańców. Oprócz głównego bohatera wybrani zostali przez niego również trzej inni chłopcy. Wszyscy czterej są w jakiś sposób do siebie podobni, ale tylko jeden zostanie fałszywym księciem Jaronem, który zaginął 4 lata temu i tylko jeden zasiądzie na tronie królestwa. Co się stanie z resztą odrzuconych chłopców? Czeka ich śmierć...

Czytaj dalej

niedziela, 20 stycznia 2013

Zieleń Szmaragdu, Kerstin Gier

Recenzje Książek
Wydawnictwo: Literacki Egmont 
Liczba stron: 449
Data premiery: 23.02.2012r.

 W trylogiach na ogół bywa tak, że pierwszy tom jest najlepszy, a poziom każdego następnego spada w dół. Nie jest to oczywiście reguła, jednak najczęściej ta tendencja spadkowa ma miejsce, ku wielkiemu rozczarowaniu czytelników. W przypadku „Trylogii czasu” sytuacja przedstawia się odmiennie – z każdą kolejną częścią następował niewielki progres, dzięki czemu mogę teraz nazwać „Zieleń Szmaragdu” wartym uwagi dziełem.

 Gwendolyn dopiero co poznała plan hrabiego de Saint Germain, który zachęcił Gideona do rozkochania w sobie Rubinu. Załamana, przeżywa zawód miłosny, a pęknięte serce nie daje się tak łatwo posklejać. Uzbrojona w telefon komórkowy i paczki chusteczek rozpacza nad swym losem, jednak nie dane jest jej długo użalać się nad swoim położeniem. Obowiązki podróżnika w czasie czekają, a sieć intryg coraz bardziej się zacieśnia, zagrażając życiu ukochanego i jej samej.
Czytaj dalej

czwartek, 17 stycznia 2013

Jesienne ognie, Waleria Komarowa

Recenzje Książek
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Liczba stron: 522
Data premiery: 7.02.2009r.

 Miłość i nienawiść często idą ze sobą w parze – w końcu los lubi płatać ludziom figle. Chociaż nie tylko im, bo nasza bohaterka nie jest człowiekiem. Rey-line jest Księżniczką, istotą magiczną, która oprócz zabójczych umiejętności posiada również bardzo trudny charakter. Przez wypadek, który miał miejsce w przeszłości jest ścigana przez maga władającego żywiołem wiatru. Niezdolna do jego zabicia ucieka przed nim, jednak już wkrótce ta dwójka śmiertelnych wrogów, a zarazem kochanków będzie zmuszona połączyć siły. Granica niedługo zostanie przełamana przez siły Chaosu, a gdy to się wydarzy, wszyscy ludzie będą musieli liczyć się z nadejściem końca…
Czytaj dalej

poniedziałek, 14 stycznia 2013

Błękit Szafiru, Kerstin Gier

Recenzje Książek
Wydawnictwo: Literackie Egmont
Liczba stron: 364
Data premiery: 20.10.2011r.

 Gwendolyn posiada niezwykły dar – widzi duchy oraz demony. Jej nietypowe umiejętności sprowadzały na nią w dzieciństwie same kłopoty, brana za kłamczuchę oduczyła się rozmawiać z nimi w obecności żywych ludzi. Jednak to nie koniec, Gwen odziedziczyła gen podróży w czasie, który całkowicie skomplikował jej życie. Brana przez członków tajnego stowarzyszenia podróżników za szpiega na własną rękę stara się odkryć tajemnice, które są przed nią ukrywane. Na domiar złego, coraz bardziej zakochuje się w przystojnym Gideonie, który całkowicie ufa swojemu przodkowi - groźnemu hrabiemu de Saint Germain…
Czytaj dalej

poniedziałek, 7 stycznia 2013

Czerwień Rubinu, Kerstin Gier

Recenzje Książek
Wydawnictwo: Literackie Egmont
Liczba stron: 343
Data premiery: 30.04.2012r.


 „Trylogia czasu” dorobiła się wielu tysięcy fanów na całym świecie, nic więc dziwnego, że po zapoznaniu się z tak wieloma zachęcającymi opiniami na jej temat miałam ochotę po nią sięgnąć i na własnej skórze przekonać się, czy twór napisany przez Kerstin Gier jest tak bardzo dobry. Niestety, rzeczywistość potrafi być bardzo rozczarowująca, a ten przymiotnik idealnie opisuje książkę jaką jest „Czerwień Rubinu”.

 Gwendolin nigdy nie podejrzewała, że role mogłyby się odwrócić, a ona znalazłaby się w centrum uwagi. Przez zupełny przypadek zajęła miejsce swojej kuzynki, która przez całe swoje życie była przygotowywana do odbywania podróży w czasie. Było to związane z wiarą, iż to właśnie ona, a nie Gwen, posiada gen, który umożliwia przenoszenie się w przeszłość. Niespodziewane skoki nie tej dziewczyny odmieniły życie naszej bohaterki na zawsze, zwłaszcza, że przydzielony jej partner okazał się być niezwykle przystojnym dupkiem.
Czytaj dalej

sobota, 15 grudnia 2012

Gladiatorka, Russell Whitfield

Recenzje Książek
Wydawnictwo: Bullet Books
Liczba stron: 534
Data premiery: 2.09.2010r.

 Kobiety nigdy nie miały łatwo, od początku musiały podporządkowywać się woli mężczyzny, wychowywać dzieci i zajmować się domem. Często niewykształcone i ograniczane, były zupełnie inaczej traktowane niż przedstawiciele płci męskiej – o wiele gorzej. Lysandra dotąd tego nie odczuła, urodziła się w Sparcie, a więc w jednym z nielicznych polis, gdzie szanowano kobiety, osoby rodzące nowych wojowników. Pozycja naszej bohaterki była jeszcze wyższa, a wszystko ze względu na to, że była kapłanką bogini Ateny: wszechstronnie uzdolniona, od dziecka uczyła się sztuki wojennej. Niestety los bywa przewrotny, o czym wkrótce przekonała się na własnej skórze…

 Jako jedyna ocalała z morskiej katastrofy została uwięziona przez Balbusa – właściciela szkoły dla gladiatorek, do której wkrótce była zmuszona dołączyć. Wraz z innymi kobietami była szkolona, a przekazywane techniki zabijania miały zapewnić im przeżycie na arenie. Przygotowywane do zapewniania uciechy widzom miały świadomość, że ich życie może wkrótce dobiec końca, jednak nie przeszkodziło im to wierzyć w to, że może kiedyś zdołają wykupić lub wygrać upragnioną wolność. Lysandra musiała się przystosować do nowych warunków panujących w szkole, jednak jej sposób bycia sprawił, że dorobiła się wielu wrogów, którzy tylko czekają na jej upadek.
Czytaj dalej

środa, 12 grudnia 2012

Dotyk Julii, Tehereh Mafi

Recenzje Książek
Wydawnictwo: Otwarte
Liczba stron: 332
Data premiery:12.07.2012r.

 Zniszczenie, obumarcie planety – oto, do czego doprowadzili ludzie ingerując w przyrodę i zanieczyszczając coraz bardziej środowisko. Zniszczenie warstwy ozonowej, śmierć zwierząt, utrata plonów – to wszystko przyczyniło się do śmierci głodowej tysięcy ludzi na całym świecie. Nie okazywano współczucia najsłabszym, ani kobietom, starcom czy nawet dzieciom. Widok wychudzonych ciał był normą, a jedyną nadzieją dla zrozpaczonych ludzi stał się nowy rząd, dla którego priorytetem okazały się własne interesy. 

 Głównej bohaterce nie dane było obserwować kolejnych „słusznych” zmian. Wylądowała w szpitalu dla psychicznie chorych, miejscu dla takich jak ona – szaleńców, którzy stanowią zagrożenie dla innych. Julia niechcący użyła swojej mocy. Przez swoją przypadłość nigdy nie była w stanie zaznać miłości, poznać dotyku czyjegoś ciała. Nawet rodzice się jej wyrzekli. Od dziecka uważana za potwora, poniżana i krzywdzona starała się być dobrym człowiekiem. Jej wysiłki nie przyniosły rezultatów, do momentu, aż w tej samej celi nie pojawił się chłopak przywołujący wspomnienia - Adam, który skrywa pewne sekrety.
Czytaj dalej

niedziela, 25 listopada 2012

Ja, potępiona, Katarzyna Miszczuk

Wydawnictwo: W.A.B.
Liczba stron: 4.10.2012r.
Data premiery: 416

  „Ja, potępiona” jest trzecim, a zarazem ostatnim tomem przygód opowiadających o dalszych losach Wiktorii Biankowskiej, którą diaboliczni przyjaciele wpędzają do grobu – znowu. Zajmując miejsce Piotrka, na którego przygotowany był zamach, trafia do Tartaru, miejsca, z którego nie ma powrotu.  Nasz piekielny przyjaciel – Beleth, chcąc pozbyć się rywala pozbył się ukochanej, której grozi teraz wielkie niebezpieczeństwo. Jej śmierci pragnie królowa Batory – morderczyni, przy której Hitler czy Stalin to dwa niegroźne aniołeczki. Czy Wiktoria będzie skazana na wieczne potępienie?
Czytaj dalej

piątek, 16 listopada 2012

Numery. Czas uciekać, Rachel Ward

Wydawnictwo: Wilga
Liczba stron: 317
Data premiery: 24.09.2009r.

 Perspektywa śmierci paraliżuje i wzbudza wszechogarniający strach. Aby poradzić sobie z tym uczuciem, ludzie zajmują się innymi sprawami, wypełniają wolny czas rozmaitymi czynnościami, zdają się zapominać, że z każdą kolejną minutą zbliżają się do nieuchronnego końca. Jak wyglądałoby ich życie, gdyby znali datę swojej śmierci? Czy za wszelką cenę spróbowaliby zmienić przyszłość? A może wpadliby w przerażenie i histerię? 

 Piętnastoletnia Jem od dziecka widzi numery ludzi, ale to bolesne doświadczenia pozwalają odkryć jej ich tajemniczy sens. Nasza bohaterka zna datę śmierci każdego napotkanego człowieka. Trudne dzieciństwo i skomplikowana sytuacja życiowa łączy jej losy z Pająkiem – czarnoskórym chłopakiem, który z czasem staje się dla niej kimś bliskim. Wspólnie uciekają z miasta. Chcą zacząć wszystko od nowa, jednak po piętach depcze im policja, podejrzewająca, że mają coś wspólnego z zamachem terrorystycznym oraz banda niebezpiecznych gości, którzy chcą odzyskać skradzione pieniądze. 
Czytaj dalej

sobota, 13 października 2012

Jutro. Gorączka. John Marsden

Wydawnictwo: Znak
Liczba stron: 272
Data premiery: 22.03.2012r.

 Czasami bywa tak, że pod wpływem środowiska czy sytuacji w najbliższym otoczeniu ludzie są zmuszeni robić rzeczy, o które nigdy wcześniej by się nie podejrzewali. Tak było w przypadku piątki przyjaciół – Ellie, Lee, Kevina, Fi i Homera – na pierwszy rzut oka zwykłych nastolatków, którzy zrobili rzeczy niemożliwe. Prowadzili swoją własną wojnę, utrudniając życie i działania wroga, który zaatakował ich kraj, zabijając i odbierając cały majątek mieszkańcom. 

 Przysłana wraz z nimi grupa wyszkolonych żołnierzy nie podołała zadaniu, a słuch o niej zaginął. W drodze zwykłego przypadku grupa nastolatków znalazła się w najważniejszym, a zarazem najpilniej strzeżonym, miejscu wroga – lotnisku. Pomimo głębokiego stanu depresyjnego, w jakim znalazł się Kevin, reszta zgodziła się, co do pomysłu zniszczenia tego niezwykle istotnego i kluczowego do wygrania tej wojny ośrodka. Czy i tym razem uda się im podołać zadaniu?
Czytaj dalej

wtorek, 18 września 2012

Hurysy z katalogu, Edward Guziakiewicz

Wydawnictwo: Dreams
Liczba stron: 183
Data premiery: 13.07.2011r.

 Przyszłość. Podróże po całym układzie słonecznym są jak najbardziej możliwe, jednak tylko dla nielicznej grupy ludzi, która może sobie pozwolić na tak spory wydatek. Bardzo wysoko rozwinięta technologia pozwala na spełnienie najskrytszych pragnień. W drodze przypadku wojskowy Raoul Dupont odkrył na pewnej planecie złoża retelitu, które zapewniły mu niemały majątek. Dzięki swemu odkryciu mógł pozwolić sobie na kupno Afrodyty – blond piękności, która jest niczym innym jak najwyższej klasy androidem, o której marzą wszyscy mężczyźni. Wkrótce okazuje się, że jego niewolnica posiada pewne umiejętności, które wielokrotnie pomogą zachować go przy życiu. Co jak co, ale zadarcie z bardzo groźnymi typami może skończyć się tragicznie.  

Czytaj dalej
Blogger Template by Clairvo