Wydawnictwo: Literackie Egmont
Liczba stron: 343
Data premiery: 30.04.2012r.
„Trylogia czasu” dorobiła się wielu tysięcy fanów na całym świecie, nic więc dziwnego, że po zapoznaniu się z tak wieloma zachęcającymi opiniami na jej temat miałam ochotę po nią sięgnąć i na własnej skórze przekonać się, czy twór napisany przez Kerstin Gier jest tak bardzo dobry. Niestety, rzeczywistość potrafi być bardzo rozczarowująca, a ten przymiotnik idealnie opisuje książkę jaką jest „Czerwień Rubinu”.
Gwendolin nigdy nie podejrzewała, że role mogłyby się odwrócić, a ona znalazłaby się w centrum uwagi. Przez zupełny przypadek zajęła miejsce swojej kuzynki, która przez całe swoje życie była przygotowywana do odbywania podróży w czasie. Było to związane z wiarą, iż to właśnie ona, a nie Gwen, posiada gen, który umożliwia przenoszenie się w przeszłość. Niespodziewane skoki nie tej dziewczyny odmieniły życie naszej bohaterki na zawsze, zwłaszcza, że przydzielony jej partner okazał się być niezwykle przystojnym dupkiem.
Powieść napisana przez niemiecką pisarkę Kerstin Gier jest przeciętnym tworem, który w żaden sposób nie jest w stanie zachwycić czytelnika, a tym bardziej porwać go w opisywaną historię. Język wykorzystany przez autorkę jest prosty, dzięki czemu czytanie tej lektury nie sprawia większych problemów, jednak pozostałe elementy, składające się na ten twór, okazały się być bardzo niedopracowane.
Zarówno kreacja bohaterów, jak i świata przedstawionego pozostawia wiele do życzenia. Czytelnik z trudem może sobie wyobrazić wygląd poszczególnych postaci, które często działają odbiorcy na nerwy. Główna bohaterka okazała się być nikim innym jak mało inteligentną nastolatką, której świat ogranicza się do filmów, chłopaków i wspólnych ploteczek z najlepszą (równie mądrą) przyjaciółką. Od innych wyróżnia ją jedynie to, że ma niespotykany dar i bardzo tajemniczą rodzinę, jednak cała reszta jest bardzo typowa dla powieści z tego gatunku.
Świat wykreowany przez autorkę jest, w gruncie rzeczy, bezpostaciowy. Odbiorca nie otrzymuje zbyt wielu informacji na jego temat, przez co motyw podróży w czasie wypada bardzo słabo. Gdyby niepodane lata czy też myśli głównej bohaterki czytelnik w żaden sposób nie odgadłby, że Gwendoin cofnęła się w czasie, zmieniając miejsce swego pobytu. Niejednokrotnie odnosiłam wrażenie, że pojawiające się w historii miejsca czy też osoby zostały stworzone przez pisarkę dla zasady. Nie miały nic sobą wnosić, miały poszerzyć objętość stronicową książki i jako tako współgrać z opisywaną historią. Pozwoliło mi to wysnuć wniosek, że autorka szła po najniższej linii oporu, zdobywając w ten sposób i tak laury.
Liczne mankamenty, którymi wypełniona jest powieść, odbierają przyjemność z czytania i nie pozwalają dostatecznie mocno wciągnąć się w opisywaną historię. Akcji pomiędzy stronami „Czerwieni Rubinu” znajdziemy tyle, co nic. Praktycznie nic wartego większej uwagi nie ma miejsca w czasie lektury pierwszego tomu serii o podróżach w czasie, dlatego nie polecam jej fanom szybkiej akcji. Miłośnicy dobrych wątków miłosnych też nie mają czego w tej książce szukać. Ma tu miejsce typowy, a więc nudny już schemat – głupiutka dziewczyna, której losy powiązane są z niezwykle przystojnym i niemiłym dla niej facetem, dla którego po pewnym czasie traci głowę.
Tak więc, czy w powieści pt. „Czerwień Rubinu” można dostrzec jakiekolwiek pozytywy? Bez wątpienia jej jedyną zaletą jest przedstawiona historia, która dzięki swojej innowacyjności i tajemniczości powala na kontynuowanie lektury. Twór Kerstin Gier jest bardzo niedopracowany i pozostawia wiele do życzenia, dlatego nadaje się on jedynie dla czytelników, którzy od lektury nie wymagają niczego wielkiego, tylko kilkugodzinnej odskoczni od rzeczywistości.
Moja ocena: 2/6
Ojej bardzo niska ocena. Osobiście mi książka bardzo się spodobała .
OdpowiedzUsuńKsiążka trochę mnie rozczarowała, dlatego że spodziewałam się, że mam w rękach bestseller, a tak nie było. Pomysł oryginalny, owszem, ale niezbyt dobrze wykonany. Mimo to jako czytadło sprawdza się świetnie i sięgnę po kolejne tomy, żeby przekonać się, jak tam radzi sobie Gwendolyn, ale to bardziej dla zrelaksowania się.
OdpowiedzUsuńPomimo którejś już z kolei negatywnej opinii wciąż mam przeświadczenie, że ta seria coś w sobie ma i mam ochotę się z nią zapoznać....
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
O kurcze, no to mnie zaskoczyłaś :) Ja uwielbiam tę serię :P
OdpowiedzUsuńSeria mnie bardzo pozytywnie zaskoczyła :)
OdpowiedzUsuńJakoś mnie nie ciągnie do tej serii. Twoja recenzja utwierdziła mnie w przekonaniu, że nie muszę zawracać sobie nią głowy ;)
OdpowiedzUsuńHm... jesteś chyba jedną z mniejszej ilości ludzi, którym książka się nie spodobała. Do tej pory czytałam tylko jak wszyscy ją zachwalali. Ja osobiście nie czytałam, ale oczywiście zamierzam to zrobić.
OdpowiedzUsuńDla mnie to był przyjemny czaso-umilacz; pomimo tych wszystkich błędów i niedociągnięć lektura była wciągająca.
OdpowiedzUsuńWow, a dotąd spotykałam same pozytywne recenzje, będę się musiała sama przekonać chyba :)
OdpowiedzUsuńmimo tak niskiej oceny, sama bym sięgnęła po tę trylogię
OdpowiedzUsuńsporo jednak pozytywów jest na jej temat, a chciałabym wyrobić sobie własne zdanie
Jedna z moich ulubionych serii. Według mnie niesamowicie wciągająca, z dobrze wykreowanymi postaciami, dobrą akcją i wątkiem miłosnym... Cud, miód ii orzeszki!
OdpowiedzUsuńZapraszam Cię do zabawy "Liebster Blog Award". Wszelakie dalsze info znajduje się na moim blogu: http://kochamyczytac.blogspot.com/2013/01/liebster-blog-award.html
OdpowiedzUsuńDobry wpis ! Ogółem tak apropo ciekawej treści, natknąłem się na taniego sprzedawcę na allegro.
OdpowiedzUsuńhttp://allegro.pl/listing/user.php?us_id=27622948
Strasznie nisko ją oceniłaś. Mi osobiście się strasznie podobała, widzę, że kwestia gustu.
OdpowiedzUsuń