Książka wydana własnym nakładem w ramach Akademickich Inkubatorów Przedsiębiorczości
Liczba stron: 210
Data premiery: 01.12.2012r.
Krzysztof Bielecki, autor m.in. „Defektu
pamięci”, napisał kolejną, podobną pod względem wielkości pozycję. Tym razem
mamy jednak do czynienia ze zbiorem siedmiu opowiadań, które łączy jedynie
dziwność i fakt, że odbiorca nie jest w stanie pojąć ich głębszego sensu.
Według zapewnień autora ta publikacja jest jak testy projekcyjne – każdy dostrzeże
w niej coś innego. Dla jednego plama atramentu na białej kartce może
przedstawiać motyla, gdy dla innego ów kleks będzie przypominał dwa słonie. W teorii tak samo miało być z „Rekonstrukcją”, jednak jak to
wygląda w praktyce?
Opowiadania zawarte w tej dwustustronicowej
publikacji są dziwne i w niektórych przypadkach – mało zrozumiałe, co z
pewnością było zamierzeniem autora. Znając napisany przez niego „Defekt
pamięci” byłam przygotowana dosłownie na wszystko. Miałam świadomość, że
Krzysztof Bielecki uwielbia wodzić czytelnika za nos i tworzyć bardzo pokręcone
wątki, jednak opowiadanie o X było, jak na mój gust, stanowczo zbyt dziwne i
niezrozumiałe. Trudno opisać mi nawet jego fabułę, streścić ją, bo w „Upalnych
dniach” działy się rzeczy, które kompletnie do siebie nie pasowały, jak
chociażby zachowanie głównego bohatera tej historii.
Po lekturze pierwszych sześćdziesięciu stron
poczułam się zagubiona i na domiar złego – całkowicie zawiedziona.
Liczyłam na dobry tekst, a w zamian za to otrzymałam coś, co zniechęciło mnie
do dalszej lektury. Na szczęście sytuacja przedstawia się zupełnie inaczej,
jeżeli chodzi o pozostałe opowiadania, a zwłaszcza „Białe kłamstwa”, opisane w
bardzo przystępny sposób. Ich lektura była tylko kwestią czasu, pióro autora nie nużyło i nie męczyło czytelnika, jak to miało miejsce chociażby w historii o losach X. Język tej antologii opowiadań obfituje w rozbudowane zdania, których w
normalnym wypadku z pewnością nie można by uznać za wadę, jednak pojawiające
się nawet sześciolinijkowe opisy są chyba lekką przesadą. Odbiorca zamiast
odczuwać przyjemność płynącą z czytania czuje się znużony i błądzi gdzieś
indziej myślami, nie koncentrując się w zupełności na lekturze.
"Bo nigdy nie jesteś tak bardzo szalony, żeby nie móc oszaleć jeszcze bardziej."
Bardzo irytujące były również ciągłe
zapewnienia autora, że odbiorca wszystko zrozumie, kiedy John Johnson wsiądzie
do pociągu. Czytelnik nie miał szansy zapomnieć o tym fakcie, ponieważ przez
całą lekturę pisarz mu o tym przypominał, odrywając go od rozpoczętego wątku.
Szczerze mówiąc po poznaniu zakończenia ostatniego opowiadania zatytułowanego
„Rekonstrukcja” zaczęłam się zastanawiać, czy aby nie popełniłam błędu. Może w
zły sposób przeczytałam całą tę pozycję, ponieważ przewrócenie ostatniej strony
niczego mi nie wyjaśniło. Poznałam jedynie słowo, o które – prawdopodobnie -
chodziło bohaterom wcześniejszego opowiadania pt. „Admirał”. Poza tym, nic
innego nie stało się dla mnie jasne.
„Rekonstrukcja” nie była w stanie w żaden
sposób mnie urzec. Nie zrobiła na mnie dużego wrażenia i nie wbiła mnie w fotel, chociaż w przeciwieństwie do "Defektu pamięci" posiada o wiele ładniejszą i ciekawszą oprawę graficzną. Pojawiające się literówki oraz nieliczne
błędy w interpunkcji również wpłynęły na taki, a nie inny odbiór tej
publikacji. Przez znużenie odczuwane przy
lekturze niektórych opowiadań, niezrozumiałe zachowanie poszczególnych
bohaterów oraz pojawiające się błędy nie mogę ocenić jej wysoko. Pomimo, iż darzę
sympatią tego pisarza, a przede wszystkim jego dziwne i nietypowe pomysły nie
mogę powiedzieć, aby lektura „Rekonstrukcji” była przyjemną i w pełni
zadowalającą czynnością.
Moja ocena: 2+/6
Za możliwość przeczytania książki, dziękuję Krzysztofowi Bieleckiemu
Za możliwość przeczytania książki, dziękuję Krzysztofowi Bieleckiemu
Oj podziękuję. Widzę, że zupełnie nie dla mnie ;)
OdpowiedzUsuńChyba książka nie dla mnie. :))
OdpowiedzUsuńTen autor mnie do siebie nie przekonuje, ile bym pozytywnych czy też negatywnych recenzji przeczytałam, jakoś czuję, że jego książki są nie dla mnie.. Więc mówię pas, zresztą czytając twoją recenzję widzę, że to nic specjalnego ;)
OdpowiedzUsuńMnie lektura owej książki bardzo męczyła. Na pewno nie sięgnę po inne dzieła tego autora :)
OdpowiedzUsuńEch, antologie opowiadań mają to do siebie, że albo są dobre i koniec, albo szmirowate. No i to właśnie krótkie formy wypowiedzi najprawdziwiej obnażają (bez)talent autorów. Ja raczej od takich pozycji stronię, chyba że mówimy o klasykach :)
OdpowiedzUsuńMimo że lubię opowiadania, tę książkę sobie daruję.
OdpowiedzUsuńczytałam książkę
OdpowiedzUsuńjest totalnie zakręcona
i niestety mi również nie podeszła
O wiele bardziej podobał mi się "Defekt pamięci". W ogóle nie ma porównania. Tamto dzieło - cudo, to - hmm, chyba mam zbyt wąski umysł.
OdpowiedzUsuńOch, to ja chyba zrezygnuję z tej książki. Przed chwilą czytałam bardziej pozytywną recenzję, ale teraz mam mieszane uczucia.
OdpowiedzUsuń