Wydawnictwo: Albatros
Liczba stron: 316
Data premiery: 7.05.2010r.
Motyw zakładu Boga z szatanem jest chyba znany każdemu m.in. z „Fausta”, „Przypowieści o Hiobie” itp., jednak nie spotkałam się jeszcze z pozycją, gdzie Zdrada grałaby ze Złem. W „Grze o Ferrin” jest to możliwe, ponieważ właśnie o tę tytułową krainę postanowiły zagrać te dwie istoty, wykorzystując w tym celu życie pewnej śmiertelniczki.
Poznajcie Karolinę - lekarkę, wychowaną przez przyrodnią matkę. Jest nieszczęśliwa i zagubiona, a kolejna zawodowa porażka - śmierć młodej dziewczyny - pogłębia jeszcze bardziej ten stan. Tej samej nocy wykonuje rytuał i nieświadomie przenosi się do innego świata, gdzie toczy się bitwa o losy magicznej krainy, a elfy, smoki i inne typu magiczne istoty istnieją naprawdę. Główna bohaterka brana jest za Uzdrowicielkę, o której mówi Przepowiednia i z tego powodu zostaje wplątana w szereg zaskakujących wydarzeń.
„Gra o Ferrin” zaczęła się interesująco, jednak już wkrótce za bardzo zaczęła mi przypominać „Opowieści z Narnii” i inne tego typu książki, gdzie główna postać zostaje wysłana do innego świata, w którym panuje wojna pomiędzy grupą dobrych i grupą złych istot. Jest to już tak znany motyw, że byłam przygotowana na kolejną kopię którejś z historii. Czekała mnie nie lada niespodzianka… Ponieważ mimo chęci autorki, chyba gorzej już wyjść nie mogło.
Katarzyna Michalak tak bardzo starała się zadziwić czytelnika, nie powielać utartych już schematów, że w książce zagościł chaos. W trakcie lektury gubiłam się, miałam problem ze zorientowaniem się gdzie i z kim teraz jest bohaterka, co robi i dlaczego to robi. Przez większą część lektury odnosiłam wrażenie, że autorka specjalnie „skacze z kwiatka na kwiatek”, próbując zgubić czytelnika, aby ten nie mógł domyślić się co będzie dalej. Jeżeli taki był cel stworzenia tak chaotycznego opisu, to i to nie wyszło autorce. Mimo, że miałam problem w zorientowaniu się w lekturze, to rozgrywające się wydarzenia były przewidywalne i w żaden sposób nie zdołały mnie zaskoczyć.
Czytanie mimo tego poważnego mankamentu idzie zadziwiająco sprawnie. Język jest prosty i lekki, dzięki czemu odbiorca nie ma żadnych problemów z wyobrażeniem sobie poszczególnych miejsc. Największą i chyba jedyną zaletą tej pozycji jest postać Karoliny. Wraz z podróżą do innego świata, zmienia się jej osobowość i chociaż czasem nie rozumiałam jej postępowania, to z pewnością mogę powiedzieć, że udało jej się zdobyć moją sympatię.
„Gra o Ferrin” nie jest rewelacyjną pozycją i mimo, że z losami głównej bohaterki powiązany jest wątek miłosny, to nie był on w stanie uratować tego tytułu. Mam wrażenie, jakby książka nie została dokończona, a autorka pisała ją bez wcześniejszego przemyślenia. Z pewnością nie jest to dobrą opcja dla osób, które od literatury fantastycznej oczekują czegoś więcej niż tylko przewidywalnych zdarzeń i ogromnego chaosu, który potrafi zniszczyć radość z czytania u każdego czytelnika.
Moja ocena: 2+/6
E-book'a otrzymałam dzięki uprzejmości platformy woblink.com.
A ja mimo wszystko ją przeczytam ;)
OdpowiedzUsuńBujaczek i podzielasz zdanie Julii?
OdpowiedzUsuńNie znam książki, chyba przespałam jej premierę bo tytuł jest mi całkowicie obcy. Po takiej recenzji ciężko przychylnym okiem spojrzeć na książkę, chaos w treści to gwarantowany ból głowy. Na razie nie szaleje, mam co czytać wiec większych ciągot do książki nie mam.
OdpowiedzUsuńW takim razie przeznaczę mój cenny czas na inną lekturę.
OdpowiedzUsuńDla mnie to była tragedia... Książka zawsze zwracała moją uwagę w księgarniach, więc w końcu po nią sięgnąłem, ale bardzo żałuję. Mimo z pozoru dobrego pomysłu, czyta się ciężko i nieprzyjemnie.
OdpowiedzUsuńNie sięgnę, choć okładka kusi to fakt.
OdpowiedzUsuńMam jedną książkę p. Katarzyny Michalak i to z autografem, ale jeszcze nie miałam okazji jej przeczytać. Po tej recenzji najpierw przeczytam tę swoją i zobaczę jaki styl pisarstwa uprawia p. Kasia a potem się zobaczy :)
OdpowiedzUsuńOjjj... Dzięki za cynk. Będę omijać tę książkę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Tomek - cieszę się, że mamy podobne odczucia odnośnie tej lektury. :)
OdpowiedzUsuńKTOSIA - czekam na Twoją opinię dotyczącą tamtej pozycji. Może tylko ta pozycja autorce za bardzo nie wyszła?
Jak będzie okazja pewnie przeczytam, ale jeżeli nie będzie jej to też duzej straty nie będzie ;)
OdpowiedzUsuńPierwsze słyszę o tej książce, ale już od początku wydawało mi się, że nie może z niej wyniknąć nic dobrego - nazwisko autorki kojarzy mi się ze średniej jakości romansami, nie wyobrażam sobie jak mogłaby zadziwić nas czymś z dziedziny fantastyki... Raczej nie przeczytam :)
OdpowiedzUsuń