poniedziałek, 28 maja 2012

Uciekinier, Stephen King

Wydawnictwo: Albatros
Liczba stron: 335
Data premiery: 3. 04. 2010r.

 Stephen King jest chyba jednym z najbardziej popularnych współcześnie pisarzy. Nie znam nikogo, kto by o nim choć nie słyszał. Urzeczona niesamowitym filmem, który powstał na podstawie równie sławnej książki, zatytułowanym „Zielona mila”, postanowiłam sięgnąć po jedną z jego powieści. Mój wybór padł na „Uciekiniera”. Powód mojej decyzji jest prosty – chciałam przekonać się, czy autorka „Igrzysk Śmierci”, Suzanne Collins, faktycznie oparła fabułę swojego utworu na czyimś pomyśle.


 Przyszłość. W związku z dużym zanieczyszczeniem, umieralność ludzi jest bardzo wysoka. Aby odciągnąć ludzi od okrutnej rzeczywistości, Rząd stworzył nowy rodzaj rozrywki – gry, w których o przeżycie i pieniądze walczą prawdziwi ludzie. Główny bohater – Ben Richards – to niezwykle inteligentna mężczyzna, który nie bawi się w gierki słowne, mówi to, co mu ślina na język przyniesie. W trosce o swoją ciężko chorą osiemnastomiesięczną córeczkę postanawia wziąć udział w jednej z gier. Nie chce, aby żona była zmuszana sprzedawać swoje ciało w zamian za odrobinę pieniędzy na potrzebne leki. Po przejściu masy testów, udaje mu się zakwalifikować do „Uciekiniera” – najpopularniejszej i najgorszej ze wszystkich gier. Ben staje się zwierzyną. W pogoń za nim rusza wyszkolony oddział, którego zadaniem jest zlikwidowanie Richardsa w jak najbardziej spektakularny sposób – rozrywka ludzi, zwłaszcza tych bogatych, jest najważniejsza.

 Muszę przyznać, że trochę się zawiodłam. Czytając i słysząc pochlebne opinie na temat tego, jakże sławnego pisarza, byłam pewna, że będę obcowała z rewelacyjnym dziełem. Tak się nie stało. Język zastosowany przez autora jest w gruncie rzeczy prosty, nie zostały nawet wykorzystane żadne zabiegi językowe, które miałyby go uatrakcyjnić. Z początku bardzo irytująca była dla mnie osobowość głównego bohatera oraz kompozycja rozdziałów. Wszystkie rozpoczynają się podobnie, różnią się tylko w liczby, mające przypominać odliczanie.

 Nie rozumiem, dlaczego autor napisał tę historię w taki sposób, jednak sam fakt, że jest ona niesamowicie ciekawa i wciągająca, sprawia, że nie ma to już większego znaczenia. Stephen King idealnie oddał atmosferę okropnego i zanieczyszczonego świata. Poruszył przy tym wiele realnych problemów, które dotykają ludzkość w dzisiejszych czasach – fałszywość ludzi, pazerność, manipulowanie obywatelami przy pomocy mediów itp. Lektura tej pozycji z pewnością skłania do wielu refleksji, bo czy nas, a może następne pokolenia, czeka taka przyszłość?

 Obecnie na rynku czytelniczym panuje moda na antyutopie. Większość wydawanych książek jest bardzo do siebie podobna, wręcz identyczna. „Uciekinier” nie wpisuje się w współczesne schematy. Być może jest to związane z tym, że został napisany pod koniec lat ’90. Autor ukazał mroczny i brutalny świat, czytelnik nie znajdzie w tej historii wątku miłosnego trójkąta, tak typowego dla dzisiejszych „dzieł”. Zakończenie raczej nie wzbudzi zachwytu u odbiorców, zwłaszcza wśród żeńskiej części społeczeństwa. Co to, to nie. Stephen King nie cacka się z czytelnikiem.

 „Uciekinier” jest interesującą powieścią, która jednak ma jedną znaczącą wadę – akcja może i momentami nabiera tempa, aczkolwiek czytelnik ma okazję obserwować jedynie ucieczkę głównego bohatera. Ukrywanie się w coraz to nowych miejscach staje się po pewnym czasie mało interesujące. Denerwujący może być też dla niektórych fakt, że w książce znajduje się wiele niedopowiedzeń. Odbiorca nie wie, co stało się z poznanymi wcześniej bohaterami, pozostaje mu jedynie domyślać się ich dalszych losów.
 Moja ocena: 4+/6
Recenzja zamieszczona również na portalu Upadli.pl

12 komentarzy:

  1. Mam nadzieję, że mimo tego, że czujesz się zawiedziona, dasz temu autorowi jeszcze kiedyś szansę. Jeśli chodzi o Kinga, czytałam tylko "Zieloną milę" i jestem w tej książce zakochana! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kinga lubię, więc i pewnie przeczytam ;]

    OdpowiedzUsuń
  3. Może nie jest to tematyka, za jaką powinien zabierać się mistrz horroru, po prostu:)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  4. Hmmm a ja Kinga nie trawię... Chociaż może po prostu na złą książkę trafiłam, i tak się zniechęciłam. Jeśli już się miałabym za niego zabierać - to zdecydowanie Zielona Mila jest nr. jeden.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ostatnio próbuje poznać jak najwięcej dzieł Kinga a tej pozycji jeszcze nie miałam okazji przeczytać, dlatego dam jej szansę, jeśli się na nią gdzieś natknę.

    OdpowiedzUsuń
  6. Lubię Kinga, ale ta pozycja jakoś nie jest pierwsza na mojej liście do przeczytania...

    OdpowiedzUsuń
  7. Lubię horrory Kinga, natomiast w wersji s-f to już nie przemawia do mnie. A czy przypadkiem na podstawie "Uciekiniera" nie nakręcili filmu pod tym samym tytułem? Bo oglądałam takowy ze Schwarzeneeger'em i fabułę miał podobną.

    OdpowiedzUsuń
  8. Niestety ale ta książka w ogóle mi się nie podobała.

    OdpowiedzUsuń
  9. Czytałam, była całkiem niezła, ale autor miewał lepsze powieści. Tak jak pisałaś, ciekawi najbardziej ucieczka bohatera a miejscami robi się nudno... Koniec też taki marny...

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja spasuję. Po prostu nienawidzę Kinga i mam do niego poważny uraz. :( Nie wiem czy jeszcze w ogóle sięgnę po jakąś jego książkę.

    OdpowiedzUsuń
  11. Owszem, słyszałam o tym pisarzu, oglądałam wspomnianą przez Ciebie "Zieloną Milę", ale nie czytałam jeszcze ani jednej jego książki. Być może powinnam to zmienić, ale jak na razie nie mam ochoty poznawać jego twórczości. Poczekam na dogodny ku temu czas :)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  12. King ma bardzo dobre książki, tak samo jak ma kilka takich, które trzeba schować do szafy, zamknąć na kłódkę i nikomu ich nie pokazywać ;P
    Bodajże na podstawie tej książki był nawet film... a może tylko inspirowano się tą pozycją. Bynajmniej nie widziałam go i nie czytałam książki i jakoś mnie nie ciągnie.
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz jest tu mile widziany. Podziel się ze mną i innymi czytelnikami swoimi przemyśleniami, opiniami czy nawet krytyką.

Blogger Template by Clairvo