Wydawnictwo: Amber
Liczba stron: 332
Data premiery: 16.12.2011r.
Czasami zastanawiam
się, kto nadaje tak absurdalne tytuły osobom, które nie tworzą nic
rewelacyjnego. Christine Feehan została okrzyknięta „królową romansu
paranormalnego”, o czym zostaje powiadomiony każdy z czytelników przy pomocy górnej
części okładki w napisanej przez nią powieści pt. „Mroczna legenda”. Jak dla
mnie, ów tytuł nie jest adekwatny do tego, co otrzymałam, ale o tym za chwilę.
Gabriel wraz z bratem
bliźniakiem spędził wieki pod ziemią. Był to jedyny sposób, aby zatrzymać
swojego ukochanego krewniaka z dala od śmiertelników, którzy prędzej czy
później zostaliby pozbawieni przez niego krwi. Aby do tego nie dopuścić,
postanowił zasypać się żywcem wraz z Lucianem pod ziemią, jednak ktoś lub coś
przerwał ich sen. Nasz bohater wyrusza na paryskie ulice w poszukiwaniu krwi,
która by go wzmocniła. Na jego drodze staje Francesca – promieniująca dobrem i
ciepłem kobieta, która wypowiada rytualną formułę, znaną jedynie przedstawicielom jego rasy. Gabriel
rozpoznaje w niej swoją życiową partnerkę, którą przed wiekami porzucił, aby
kontynuować swoją misję.
Przyznam się, że po
przeczytaniu ostatniej strony odetchnęłam z ulgą. Lektura
w żadnym stopniu nie zrobiła na mnie wrażenia, nawet nie zdołała zainteresować mnie
na tyle, żebym wciągnęła się w opisywaną historię. Losy bohaterów były mi w gruncie
rzeczy obojętne, ponieważ z żadnym z nich nie miałam szans się związać emocjonalnie.
Postacie występujące w książce były schematyczne i irytujące, sama ich kreacja
pozostaje wiele do życzenia. Autorka stworzyła najgorszy z możliwych podziałów -
przepiękna, inteligentna i miła kobieta oraz zaborczy, zły i egoistyczny
mężczyzna, myślący tylko o seksie. Czy
może być coś jeszcze gorszego?
Otóż to. Nie dość, że
opisywana historia nie potrafi wykrzesać w czytelniku odrobiny zainteresowania,
to jeszcze wywołuje odruch wymiotny, a wszystko dzięki wszechobecnej słodkości.
Autorka nie postarała się również językowo. Jej pióro jest proste, typowe dla
paranormali, jednak brakuje w niej iskry, która potrafi porwać czytelnika.
Dialogi są zbyt sztuczne, bohaterowie nudni do szpiku kości, zresztą tak
jak akcja, w której nic ciekawego się nie dzieje.
W ciągu lektury pojawia się sporo scen seksu oraz sytuacji, które
mogłyby podekscytować niektóre przedstawicielki płci pięknej, gdyby nie
sposób ich przedstawienia. Przyznam się bez bicia, że z utęsknieniem
czekałam na koniec, który zresztą nie zrobił na mnie najmniejszego wrażenia.
Był on bardzo przewidywalny oraz aż zanadto sielankowy. Prawdopodobnie byłabym bardziej
poirytowana, gdyby tylko znużenie pozwalało mi na tego typu reakcje. Być może był to celowy zabieg ze strony autorki - zamęczyć i znużyć czytelnika, aby nie był w stanie dostrzec licznych wad, z których złożony jest jej twór?
Podsumowując, „Mroczna
legenda” jest nudną i schematyczną powieścią, która nie wnosi do rynku
książkowego kompletnie nic wartościowego. Autorka wykorzystała do jej stworzenia wytarte już schematy, które
zostały przez nią wyidealizowane, dzięki czemu zamiast mrocznej historii otrzymaliśmy
cukierkowo-słodki mix. Jest to typowa lektura dla młodzieży, jednak osobiście
nie polecam jej nikomu. Szkoda czasu na tego typu pozycję, skoro można natrafić
na lepszy tytuł z tego samego gatunku.
Moja ocena: 1/6
Raczej się nie skuszę.:D
OdpowiedzUsuńRaczej sobie daruję.
OdpowiedzUsuńPrzeczytawszy jedno z pierwszych zdań, o tym, że autorka jest „królową romansu paranormalnego” chciałam polecić pozycje koleżance, ponieważ uwielbia te klimaty. Jednak czytając dalej zauważyłam, że może to nie być też jej "bajka", gdyż publikacja wypadła w Twoich oczach, jak i czytelnika recenzji, bardzo słabo.
OdpowiedzUsuńJestem pewna, że znajdą się lepsze paranormale, więc rozejrzę się za czymś innym.
OdpowiedzUsuńNie szukać na półkach w księgarni czy bibliotece, wyrzucić z głowy.
OdpowiedzUsuńNiezbyt lubię ten gatunek, więc za książką nie będę się rozglądała.
odpuszczę.. ocena mówi sama za siebie
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Nie słyszałam i nie jestem zainteresowana. ;3
OdpowiedzUsuńPierwszy raz słyszę o tej książce, ale z pewnością jej nie przeczytam.
OdpowiedzUsuńNie, nie i jeszcze raz nie. Nawet fabuła mnie nie zainteresowała, więc bez żalu odpuszczam sobie tę książkę...
OdpowiedzUsuńNo cóż... jak powiem, że na pewno po nią nie sięgnę to nie będę wyjątkiem. Życzę Ci więcej lepszych książek! :D
OdpowiedzUsuńKsiążka nie dla mnie już po samym opisie.
OdpowiedzUsuń*ucieka z piskiem*
OdpowiedzUsuńAle pokazę siostrze, może jej się spodoba...
O rany jestem w szoku, że taka słaba owa książka a ja ją tak bardzo chciałam przeczytać. Teraz po twojej recenzji mam mieszane uczucia.
OdpowiedzUsuńBędę omijać. Dzięki za ostrzeżenie ;)
OdpowiedzUsuńAż tak źle? No cóż, w takim razie na pewno nie sięgnę...
OdpowiedzUsuńO nieeeeee!Czytałam, a raczej starałam się czytac pierwszy tom tego...tego... tego badziewia i był dramat! Dlatego przyłączam się do odradzania tego czegoś ludziom!
OdpowiedzUsuńMiałam bardzo podobne wrażenia po lekturze. Właściwie identyczne :)
OdpowiedzUsuńOjjj, totalny gniot, mówicie?
OdpowiedzUsuńTo podziękuję i nie sięgnę :D
Nie zajrzę na pewno. Szkoda czasu.
OdpowiedzUsuńNo coż. Ocena mówi sama za siebie. :) Oczywiście, że nie przeczytam. ;) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńCzytałam, nic specjalnego - jak inne tego typu. Schemat obrany w tej książce zaczyna być już irytujący, w innych książkach autorki zmieniają się chyba tylko imiona bohaterów... Reszta jest praktycznie taka sama.
OdpowiedzUsuń