Data premiery: 16.06.2011r.
Liczba stron: 416
Po kryminały sięgam niezwykle rzadko. Zazwyczaj są to książki mroczne, owiane woalką tajemnicy i niepewności, która kusi i intryguje czytelnika, dlatego w tak brzydką pogodę, jaka utrzymuje się od kilku dni, miałam ochotę na pozycję, która zachwyci mnie swoją nieprzewidywalnością i porwie w mroki dnia powszedniego. Z niecierpliwością sięgnęłam po „Kobietę bez twarzy”, napisaną przez polską autorkę – Annę Fryczkowską, która na swoim koncie ma już dwie powieści obyczajowe, jednak ta pozycja jest jej pierwszym kryminałem, ale bynajmniej czytelnik w żaden sposób tego nie odczuwa.
Hanna Cudny nie może pogodzić się ze śmiercią męża, który wyskakując z siódmego piętra, zostawił ją wraz z dwójką dzieci, Michaliną i Maksem. Bohaterka wraz ze swoimi pociechami przenosi się na wieś do Świątkowic, gdzie –jak ma nadzieję- będzie w stanie rozpocząć życie od nowa, jednak nie będzie to takie łatwe. Wkrótce po jej przybyciu, rozpoczyna się ciąg dziwnych wydarzeń, które serwują czytelnikowi niezłą atrakcję wrażeń. Jej córka odnajduje w stawie ciało zmarłej kobiety, syn zaczyna lubować się w satanizmie, a dom który wynajmuje, cieszy się złą sławą. Na domiar złego, koleżanka Hanny wraz ze swoim mężem znika bez śladu.
Książka jest napisana prostym językiem, pełnym bogatych opisów i dobrze wykreowanych postaci, które na każdym kroku wzbudzają w czytelniku nowe podejrzenia i utrudniają domyślenie się, kto tak naprawdę jest tym „złym”. Całą historię poznajemy z dwóch różnych punktów widzenia, ponieważ każdy rozdział został napisany z perspektywy zarówno Hanny jak i jej córki Michaliny. Dzięki takiemu rozwiązaniu, czytelnik jest w stanie poznać tok myślenia cierpiącej na depresję kobiety po trzydziestce oraz młodej dziewczynki, która przeraźliwie boi się utraty drugiego rodzica. Świat widziany dwoma parami oczu, które mimo więzów krwi, zupełnie inaczej postrzegają świat jest właściwie czymś normalnym, ale jednocześnie dla nas –czytelników, obserwatorów- czymś bardzo intrygującym.
Przygoda ze swoim drugim kryminałem w życiu okazała się całkiem udana, jednak mogłoby być lepiej. Co więc sprawiło, że „Kobieta bez twarzy” nie okazała się rewelacyjną pozycją? Przede wszystkim główna bohaterka Hanna. Często denerwowała mnie swoim zachowaniem, co skutkowało tym, że o wiele bardziej ciekawiły mnie rozdziały dotyczące jej córki - Michaliny. Jednak największym minusem tej powieści były postacie amantów, którzy non stop mizdrzyli się do kobiety z miasta.
„Kobieta bez twarzy” jest książką enigmatyczną, która trzyma czytelnika w niewiedzy do ostatniej strony. Po jej przeczytaniu nadal czuję ucisk w żołądku na myśl, że również ktoś z mojego bliskiego otoczenia może być tak „robaczywy” i skory do morderstwa, dlatego jeżeli szukasz książki, która będzie w stanie Cię zaskoczyć, to ze spokojem możesz sięgnąć po najnowsze dzieło Anny Fryczkowskiej.
Książkę z chęcią bym przeczytała, więc jak nadarzy się okazja, nie odmówię:D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!!
Ja chyba zamówię tę książkę...tyle dobrego o niej czytam :-)
OdpowiedzUsuńNie przepadam za kryminałami ;)
OdpowiedzUsuńPodobnie jak Alex, nie przepadam za kryminałami, ale postanowiłam zaryzykować i wybrać sobie tę książkę do recenzji. Czeka na mnie, zobaczymy co będzie z naszego spotkania... :)
OdpowiedzUsuńKocham kryminały ,jednak do tych napisanych przez polskich autorów podchodzę z dystansem .
OdpowiedzUsuń