Wydawnictwo: Multi Service
Liczba stron: 457
Data premiery: 2009r.
„Mistrzyni Burz” jest debiutancką
powieścią napisaną przez Waldemara Płudowskiego. Opowiada o losach pewnego
magicznego świata, nad którym wisi widmo ogromnej i krwawej wojny. Największy
(choć nie jedyny ) wpływ na tę bitwę będzie mieć dwójka głównych bohaterów: Michał - odważny rycerz, któremu pisane są
wielkie czyny i światowa sława oraz Esme – zagubiona dziewczyna, którą czeka
wiele prób przed zdobyciem srebnej bransoletki
- artefaktu, dzięki któremu
stanie się pełnoprawną czarownicą.
Autor stworzył interesujący świat, w którym
spotkamy wiele różnorodnych postaci i istot, począwszy od królowych, rycerzy,
czarownic, a kończąc na smokach czy też pegazach. Ciekawą właściwością języka
zastosowanego przez Waldemara Płudowskiego jest umiejętność przenoszenia
czytelnika do innej, magicznej rzeczywistości praktycznie od pierwszej strony.
Dzięki temu, każdy z potencjalnych odbiorców będzie mógł wziąć udział w tej niesamowitej przygodzie, którą przygotował dla niego autor.
Osobiście wolę, gdy przedstawiona historia jest napisana, od początku do końca, w ten sam sposób, dlatego przedstawienie rozgrywających się wydarzeń w "Mistrzyni Burz" nie
przypadło mi do gustu. Ciągłe balansowanie pomiędzy narracją pierwszo a
trzecioosobową, w zależności od bohatera, którego losy aktualnie poznawaliśmy,
przeszkadzało mi. Najgorszą cechą pióra autora była wymuszona stylizacja na
dawny język przy rozdziałach poświęconych wyprawie Michała. Sprawiała, że
dialogi pomiędzy bohaterami były zbyt proste, momentami sztuczne, wręcz
śmieszne.
W trakcie lektury zauważyłam, że twórca "Mistrzyni Burz" nie
przykładał większej wagi do opisów i właśnie ich najbardziej brakowało mi w trakcie
lektury. Pomiędzy zapisanymi stronami czytelnik nie znajdzie
wystarczająco wielu informacji na temat krajobrazu, czy też wyglądu bohaterów,
dlatego wyobrażenie sobie odwiedzonych krain oraz pojawiających się postaci
jest praktycznie niemożliwe. Zabiera to wiele uroku, bo co to za przyjemność
czytania, jak nie możemy poznać wyglądu np. takiego zwierzęcia jak pegaz?
Kolejną rzeczą, która strasznie mnie
irytowała, to niekonsekwencja autora. W rozdziałach poświęconych rycerzowi mamy
okazję spotkać jego przyjaciółkę o imieniu Sone, jednak momentami czytelnik ma
wrażenie jakby znikała. Wypowiedziane przez nią kwestie (choć w znikomej
ilości) pojawiają się nagle i bez ostrzeżenia. Nawet przed czy w trakcie walki
ona znika, tylko po to, aby za chwilę się pojawić, jeszcze bardziej denerwując
czytelnika.
W gruncie rzeczy, żaden z opisanych bohaterów
nie zdobył mojej sympatii. Wszyscy wydawali się być tak samo przeciętni i mało
wyraziści. Niektórzy potrafili idealnie odstraszyć od siebie odbiorcę np.
towarzyszka tego jakże dzielnego i wszechwiedzącego rycerza – swoją
sztucznością i beznadziejnymi wypowiedziami zabierała mi radość płynącą z lektury. Główne postacie
również nie wypadły lepiej, ponieważ ich decyzje oraz zachowania wielokrotnie
wydały mi się mało zrozumiałe i nieprzemyślane.
Zważywszy na fakt, że „Mistrzyni Burz” jest
debiutanckim tworem nie mogę powiedzieć, żeby była bardzo złą pozycją, chociaż
do ideałów z pewnością nie należy. Jest przeciętna i niedopracowana, dlatego
mogę polecić ją jedynie osobom, które mają trochę wolnego czasu i nie wiedzą,
jak go zagospodarować.
Moja ocena: 3/6
Książkę otrzymałam od autora - Waldemara Płudowskiego, za co serdecznie dziękuję!
Nie lubię niedopracowanych książek, szkoda mi czasu na takie pozycje, gdyż nic nowego nie wniosą do mojego życia. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńhmmm... pośrednia ocena końcowa... musiałabym sama przeczytać, żeby stwierdzić, czy warto czy też nie, a z ciekawości chyba bym po nią sięgnęła
OdpowiedzUsuńO nie, nie...raczej podziękuję :D
OdpowiedzUsuńWidzę, że nasi autorzy dobrze się czują w tym gatunku :) Rzadko spotykam książki, które są prowadzone w różnych narracjach - tym jestem zainteresowana. Nie wiem, czy przeczytam tę książkę, ale jeśli trafi w moje ręce, chętnie wyrobię sobie o niej opinię, bo uwielbiam czytać powieści polskich twórców :)
OdpowiedzUsuńcoś czuję, że także i mnie przeszkadzałoby to zmienianie narracji...
OdpowiedzUsuńŚwietna okładka, chociaż treść, jak widzę, mniej interesująca ;)
OdpowiedzUsuńNo cóż... Znów książka wydaje mi się ciekawa, a tu się okazuje, że wcale nie jest taka godna uwagi.
OdpowiedzUsuń