niedziela, 14 września 2014

Angelfall, Susan Ee

Zagłada ludzkości w wyniku uderzenia asteroidy, ataku kosmitów? A może zwrócenie się maszyn przeciwko swym stwórcom? Nic z tych rzeczy. W wizji stworzonej przez Susan Ee za śmierć ludzi odpowiadają ci, którym powierzana była część modlitw, których zadaniem było chronić dzieci boże od złego. Uskrzydlone istoty pojawiły się na niebie i zaczęły siać śmierć i zniszczenie, zmuszając ocalałych do zapomnienia o wcześniejszym życiu. Prawo przestało istnieć, pieniądze straciły jakąkolwiek wartość, a niebezpieczne gangi zaczęły polować dla własnej uciechy na ocalałych pobratymców. Tak, witajcie w świecie, w którym spotkanie z aniołem może stać się waszą przepustką do śmierci. Od tej reguły wyjątkiem stała się jednak siedemnastoletnia Penryn, dla której jedyną szansą na uratowanie porwanej siostry jest połączenie sił ze śmiertelnym wrogiem – aniołem pozbawionym skrzydeł. 

Kiedy rozpoczynałam lekturę „Angelfall” nie wiedziałam, czego mogę się spodziewać. Podejrzewałam, że będzie to kolejny romans paranormalny, skierowany przede wszystkim dla nastolatek, z motywem postapokaliptycznym w tle. Właśnie z powodu obecności tego drugiego elementu sięgnęłam po tę powieść i przez całą lekturę nie miałam nawet czasu na odetchnięcie z ulgą. Twór Susan Ee wciąga bowiem czytelnika od pierwszej strony, zmuszając go do kontynuowania lektury i przyglądania się staraniom głównej postaci z bliska. Jest to nie tylko zasługą prostego i lekkiego języka, ale także ciekawej historii, połączonej z dobrą kreacją świata przedstawionego.

Wizja świata po ataku aniołów została na tyle wyraziście przedstawiona, że odbiorca bez trudu jest w stanie wyobrazić sobie zniszczone budynki, leżące zwłoki i szczątki dobytku zmarłych ludzi. Kłopotu nie powinno mu także sprawić poczucie atmosfery strachu i niebezpieczeństwa. Za sprawą Penryn ma okazję zapoznać się ze stworzoną rzeczywistością, zobaczyć do czego są zdolni ludzie, aby przeżyć. Niewątpliwym, jeśli nie największym, plusem "Angelfall" jest postać głównej bohaterki, która tak różni się od większości wykreowanych za sprawą pióra osób. W przeciwieństwie do nich, ma charakterek, ikrę i duże pokłady odwagi, przez co nie da się jej nie lubić. Penryn nie jest bowiem bezbronną kobietą, z miejsca wzdychającą do przystojnego anioła - to też sprawia, że ta historia nie jest tak banalna, jak mogłaby się z początku wydawać.

W książce można wyróżnić kilka wartych większej uwagi postaci, które swoją nietypowością zwracają uwagę odbiorcy, jednak znajdziemy też sporo takich, którzy robią jedynie za tło historii. Pisarce udało się stworzyć coś innego, na tyle innowacyjnego, że przyciąga do siebie czytelnika na dłuższy czas. Zasługa leży przede wszystkim w nakreślonej przez nią wizji rzeczywistości, a kreacja aniołów, tak odbiegająca od dobrze znanego nam obrazu tych istot, dodaje lekturze tego czegoś. Skrzydlaci posłańcy nie emanują dobrem i miłością do ludzi, są bezlitośni, a ich wrodzona siła robi z nich przeciwników nie do pokonania. Mimo tego, część ocalonych stara się za wszelką cenę odzyskać to, co utracili. 

 Jak łatwo się domyślić, „Angelfall” nie jest lekturą wysokich lotów, oprócz sporej dozy rozrywki i mile spędzonego czasu, nie będzie w stanie zapewnić odbiorcy niczego więcej. Powieść napisana przez Susan Ee jest jednak jedną z najlepszych lekkich pozycji, jakie miałam okazję czytać ostatnimi czasy. Zaliczyć ją można do gatunku fantastyki postapokaliptycznej, ale zawiera w sobie elementy thrilleru i subtelnego romansu paranormalnego, który jednak nie razi czytelnika. Ten tytuł nazywany jest także dystopią, ale jak dla mnie, nie zawiera w sobie bazowych elementów, które powinny o tym świadczyć. Czy więc polecam? Jak najbardziej. Na łamach jej stron znajdziecie wartką akcję, przemyślaną i dość nieprzewidywalną fabułę oraz interesujących bohaterów, a czas poświęcony na lekturze „Angelfall” z pewnością nie będzie nazwany straconym.
Wydawnictwo: Filia
Liczba stron: 303
Data premiery: 18.04.2013r.
Ocena: 5/6
Blogger Template by Clairvo