Alicja w dniu swoich urodzin straciła swoich
najbliższych: mamę, ojca oraz ukochaną siostrę. Jej życie zostało całkowicie
wywrócone do góry nogami, a liczne wątpliwości związane z tym nieszczęśliwym
wypadkiem nie dają jej cały czas spokoju. Po zmianie otoczenia i przeprowadzeniu
się do dziadków, Alicja powoli dochodzi do siebie i próbuje zacząć nowe życie w
innym mieście, jednak wokół niej zaczyna się dziać coraz więcej dziwnych rzeczy
– na niebie pojawia się chmura w kształcie królika, ona sama widzi swoją zmarłą
siostrę, a nocami niedaleko jej domu przemykają dziwne postacie. Alicja coraz
częściej zaczyna się zastanawiać, czy teorie snute przez jej zmarłego ojca,
dotyczące istnienia zombie, były na pewno jedynie jego wymysłem. Już wkrótce
będzie miała okazję się o tym przekonać, i to na własnej skórze.
Język wykorzystany przez tę amerykańską autorkę
jest prosty i przystępny dla współczesnego czytelnika, dlatego lektura „Alicji
w Krainie Zombi” jest jedynie kwestią czasu. Za sprawą dokładnych opisów
odbiorca jest w stanie z łatwością wyobrazić sobie nie tylko przedstawione
miejsca, ale także pojawiające się na łamach stron postacie. Nie wszystkie ich
kreacje zostały jednak przez autorkę tak dobrze i wyraziście opisane, jak
chociażby, tytułowa Alicja. Znaczna większość zdaje się być jedynie dodatkiem do
historii, opowiadającej o losach osieroconej dziewczyny, tłem, w którym znaleźli się
z musu.
Muszę przyznać, że lektura tej przepięknie
wydanej powieści nie usatysfakcjonowała mnie całkowicie. Jest to związane
przede wszystkim z tym, że po „Alicji w Krainie Zombi” spodziewałam się czegoś zupełnie
innego. Miałam chociażby nadzieję na historię przypominającą nieśmiertelny twór
Lewisa Carrolla pt. „Alicja w Krainie Czarów”. Z drugiej jednak strony dobrze
się stało, że Gena Showalter nie bazowała całkowicie na wszystkim dobrze znanej
książce. Wykazała się w ten sposób nie tylko inicjatywą, ale też kreatywnością
i niebanalnym pomysłem. Pisarka z oryginalnego dzieła Lewisa zaczerpnęła
jedynie motyw pojawiającego się królika, chociaż i on został przez nią znacznie zmodyfikowany.
„Alicja w Krainie Zombi” jest typową powieścią
młodzieżową, w której nie zabraknie wątku miłosnego, tak lubianego przez większą
część czytelników. Okazał się on jednak być – ku mojemu rozczarowaniu - najsłabszym
elementem tej pozycji. Autorka nie wykorzystała w stu procentach potencjału
swojej historii, a wszystko za sprawą niesamowicie banalnej i mdłej historii
miłosnej, rozgrywającej się pomiędzy główną bohaterką – Alicją a Cole’em,
chłopakiem, uznawanym za najniebezpieczniejszego w szkole. Już nawet ten typowy
schemat można by przeżyć, jednak dodany przez pisarkę motyw przeżywanych wizji,
po których główna bohaterka nie może złapać tchu, okazał się być elementem
całkowicie niszczącym i skazującym ten wątek na śmieszność.
Akcja powieści nie zachwyca również swoją szybkością, ponieważ przez większą część lektury jest zdecydowanie wolna. Co jakiś czas
przyśpiesza, zmuszając czytelnika do szybszego czytania, jednak nie dzieje się
to zbyt często. Ilość pojawiających się na łamach stron opisów walki naszej
bohaterki z zombie nie powala, można je właściwie policzyć na palcach jednej
ręki, a prawie zawsze kończą się one w ten sam sposób. Historia przedstawiona
przez Genę Showalter jest przewidywalna i pozostawia wiele do życzenia, mam
jednak nadzieję, że drugi tom, jeżeli się pojawi, zrobi na mnie
lepsze wrażenie. „Alicja w Krainie Zombi”
okazała się być typowym paranormalnem dla nastolatek, od którego nie można
oczekiwać niczego więcej niż dobrej, kilkugodzinnej odskoczni od rzeczywistości.
Ocena: 3/6
Wydawnictwo: Mira
Liczba stron: 512
Data premiery: 12.09.2013r.
Książkę otrzymałam od wydawnictwa Mira, za co serdecznie dziękuję!