środa, 15 stycznia 2014

Wiedźma naczelna, Olga Gromyko

Piąty tom serii o przygodach W. Rednej różni się od poprzednich książek nie tylko okładką, na której rudowłosa wiedźma wygląda zadziwiająco miło, ale przede wszystkim objętością. Zarówno „Zawód: Wiedźma” jak i „Wiedźma opiekunka” składały się z dwóch części, z tą jednak różnicą, iż podzielenie tego drugiego tytułu było nastawione ewidentnie na przyniesienie dodatkowego zysku. Ta sama sytuacja nie powtórzyła się na szczęście w przypadku „Wiedźmy naczelnej”, dlatego czytelnik bez obaw może zapoznać się z przedstawioną historią od pierwszej do ostatniej strony, nie bojąc się utraty rozpoczętego wcześniej wątku. 

„Wiedźma naczelna” opowiada o dalszych losach Wolhy, która ku swojemu przerażeniu została oficjalną narzeczoną Lena – dogewskiego władcy wampirów. Wykorzystując konieczność zebrania materiałów do napisania pracy, opuszcza Dogewę i wyrusza w podróż, wykonując zlecone jej prace. Pierwszym zadaniem, którego się podejmuje, jest pomoc zakonowi Białego Kruka, którego bracia są męczeni i zastraszani przez straszliwego upiora. Pomimo żywej niechęci wyznawców świętego Fenduła, Wiedźma zabiera się do pracy, odkrywając coraz to ciekawsze sekrety zakonu, a także nieczyste plany części jego członków.

Nie byłoby przesadą z mojej strony zaliczyć Olgę Gromyko do listy ulubionych autorów.  Każda z napisanych przez nią książek o W. Rednej charakteryzuje się świeżością, interesującą i wciągającą fabułą, wyrazistymi postaciami oraz świetnym językiem, który potrafi rozbawić czytelnika do łez. Te wszystkie elementy są obecne w każdej z powstałych części. Gwarantują tym samym czytelnikowi kilkugodzinną rozrywkę. W przeciwieństwie do poprzednich tomów, piąta część składa się z sześciu rozdziałów, a te dwa początkowe opowiadają o dwóch różnych zleceniach, których wykonanie spoczywało na barkach naszej wiedźmy. Wraz z rozpoczęciem trzeciego rozdziału, historia zaczęła nabierać tempa, zmuszając odbiorcę do dalszej lektury. Stawianie temu oporu okazało się niemożliwe, a wszelkie obowiązki musiały zostać przełożone, ponieważ ciekawość nie pozwalała na chwilę wytchnienia.

Co jest takiego we wszystkich tomach o W. Rednej, że czytelnik z przyjemnością zapoznaje się z jej historią? Przede wszystkim doskonałość świata przedstawionego, który w każdej z części jest spójny i łatwy do wyobrażenia. Odbiorca nie ma najmniejszych problemów z ujrzeniem oczyma wyobraźni wszystkich miejsc odwiedzonych przez Wolhę czy z wyobrażeniem sobie poszczególnych postaci. Każdy pojawiający się w „Wiedźmie naczelnej” bohater jest wyrazisty i niepowtarzalny. Co prawda postacie z dalszego planu nie są tak dobrze oraz szczegółowo opisane jak nasza urocza wiedźma, ponieważ ta zdobywa sympatię czytelnika za sprawą swojego ciętego języka, uporu i nietypowej relacji ze swoją złośliwą kobyłą.

„Wiedźma naczelna” składa się więc niejako z dwóch części, pierwszej przyjemnej, w której szybkość akcji jest umiarkowana oraz z drugiej, w której czytelnik łączy wcześniej poznane elementy. Ma on również możliwość wyruszyć wspólnie z główną bohaterką i jej przyjaciółmi w podróż, która ma na celu wymierzenie sprawiedliwości. Obecny wątek miłosny nie został na tyle rozbudowany przez autorkę, dzięki czemu pełni on jedynie urozmaicenie właściwej historii, dodając smaczku wszystkim fanom romansów. Wszystko zostało opatrzone jak zwykle dużą dozą humoru, dlatego przyglądanie się wyczynom wiedźmy Rednej jest dla czytelnika niemałą gratką.

„Wiedźma naczelna” okazała się bardzo dobrym uwieńczeniem serii. Zagwarantowała mi, jako czytelnikowi to, co jest dla mnie najistotniejsze – kilkugodzinną rozrywkę, którą ciężko było przerwać. Czy polecam? Jak najbardziej! Fani serii mogą ze spokojem po nią sięgnąć, ponieważ piąty tom serii nie stracił nic na świeżości, natomiast osoby, które jeszcze nie miały okazji poznać tej uroczo wrednej wiedźmy, powinny jak najszybciej nadrobić zaległości.
Ocena: 5/6
Blogger Template by Clairvo