niedziela, 27 marca 2011
czwartek, 24 marca 2011
„Złapali ją, przywiązali do topoli, obcięli jej piersi, uda, wszystko, co da się zjeść, wszystko, wszystko… Byli głodni, każdy musi jeść. Kiedy Kostia wrócił, ona jeszcze żyła. Chciał ją ratować, ale się wykrwawiła, umarła”.
9 komentarzy:
Każdy komentarz jest tu mile widziany. Podziel się ze mną i innymi czytelnikami swoimi przemyśleniami, opiniami czy nawet krytyką.
niedziela, 20 marca 2011
Stephenie Meyer jest jedną z najsławniejszych autorek dzisiejszych czasów, a wszystko za sprawą serii o wampirach pt. "Zmierzch". Zyskała fanów jak i wrogów na całym świecie, z czego ja zaliczam się do tej pierwszej grupy. Miałam wiele razy możliwość przeczytania Intruza, jednak coś mnie od tej książki odpychało. Myślałam: co może być ciekawego w pozycji, która mówi o pasożytach, mieszkających w ludzkim ciele? Po namowie koleżanki, wypożyczyłam tą książkę, przeczytałam i żałuję.... że sięgnęłam po nią dopiero teraz.
"Intruz" opowiada o naszym świecie, który został zawładnięty przez obcych. Przejęli oni ludzkie ciała i zaczęli żyć w taki sposób jak my, tylko z taką różnicą, że na ziemi zapanował pokój, wszechobecna sielanka. Owi przybysze są wpuszczani w ciała ludzi i nie zostaje ślad po pierwotnym właścicielu ciała, jednak od reguły zawsze są wyjątki i tak było też w przypadku Melanie, która mimo schwytania i wszczepienia pasożyta, nie zniknęła. W jej ciele zaczęły istnieć dwie osoby: ona i Wagabunda. Z czasem wyrosła między nimi niewidzialna więź, która sprawiła, że Wagabunda zaczęła kochać mężczyznę swojego żywiciela i jej brata. Postanawiają wyruszyć na pustynie w poszukiwaniu dwóch osób, które kochają najbardziej na świecie.
Książkę zaczęłam czytać z nieukrywaną niechęcią, byłam przekonana, że mi się nie spodoba, że cykl "Zmierzch" w dalszym ciągu będę uważała za najlepsze dzieło Stephenie Meyer. Po kilkudziesięciu stronach zdałam sobie sprawę, że coraz większą przyjemność sprawia mi czytanie i z coraz większym zapałem poznawałam przygody Wagabundy i Melanie. Od strony setnej akcja nabrała tempa, a ja z bijącym sercem przesuwałam wzrokiem po każdym kolejnym słowie.
Stephenie Meyer nie zawiodła mnie. Jej książka była strasznie wciągająca, nie pozwoliła mi oderwać od siebie wzroku, mimo, że wiedziałam jakie mam obowiązki na głowie i nie mam czasu na czytanie. Koniec końców, rzuciłam wszystko co miałam zrobić, byle czytać dalej. Autorka napisała tą pozycję językiem bardzo bogatym w różnorodne opisy. Bohaterowie zostali stworzeni w taki sposób, że czytelnik zaczynał darzyć ich sympatią, lub wręcz przeciwnie. Wszystko zostało tak dobrze opisane, że czułam się jakbym była częścią tej opowieści, a nie tylko czytelnikiem. Pióro Stephenie Meyer uległo poprawie i czyta się Intruza o wiele przyjemniej, niż cykl Zmierzch, w którym motyw wampirów stał się dla mnie strasznie nużący.
Książka dotyczy ludzi i obcych, jednak osoba Melanie mnie irytowała, a większą sympatią zaczęłam darzyć Wagabundę, a przecież, to ona była oprawcą, nawet wbrew swojej woli! Płakałam, gdy cierpiała, obgryzałam paznokcie, gdy groziło jej niebezpieczeństwo. Wiele razy się wzruszyłam, a przez ostatnie sto stron łzy spływały mi ciurkiem po policzkach. Przez całą noc i przez cały ranek nie byłam w stanie otrząsnąć się spod wpływu tej książki. Było wiele momentów, w których byłam pewna co się stanie dalej, jednak opisane wydarzenia w dalszym ciągu mnie zadziwiały.
Intruz nie jest pozycją jedynie o miłości. Mówi o nadziei, cierpieniu i przyjaźni. Pokazuje różnice między nami - ludźmi, a istotami z kosmosu, które wbrew pozorom są od nas lepsze, chociaż bez oporów zabierają życie ludziom. Czy książkę polecam? Jasne, że tak! I to każdemu, bez wyjątku. Odbiega od pozycji, które są pisane w dzisiejszych czasach. Jeszcze nigdy nie czytałam książki o takiej tematyce i jestem szczęśliwa, że przeczytałam Intruza, a jedyne czego żałuję, to tego, że tak późno zabrałam się za jego czytanie.
20 komentarzy:
Każdy komentarz jest tu mile widziany. Podziel się ze mną i innymi czytelnikami swoimi przemyśleniami, opiniami czy nawet krytyką.
wtorek, 15 marca 2011
sobota, 12 marca 2011
12 komentarzy:
Każdy komentarz jest tu mile widziany. Podziel się ze mną i innymi czytelnikami swoimi przemyśleniami, opiniami czy nawet krytyką.
piątek, 11 marca 2011
13 komentarzy:
Każdy komentarz jest tu mile widziany. Podziel się ze mną i innymi czytelnikami swoimi przemyśleniami, opiniami czy nawet krytyką.
sobota, 5 marca 2011
10 komentarzy:
Każdy komentarz jest tu mile widziany. Podziel się ze mną i innymi czytelnikami swoimi przemyśleniami, opiniami czy nawet krytyką.
piątek, 4 marca 2011
6 komentarzy:
Każdy komentarz jest tu mile widziany. Podziel się ze mną i innymi czytelnikami swoimi przemyśleniami, opiniami czy nawet krytyką.
czwartek, 3 marca 2011
Wczoraj pod wpływem chwili zrobiłam sobie nową zakładkę do książki, a dzisiaj żeby wymigać się od nauki na poprawę sprawdzianu z fizyki - zrobiłam 2 kolejne. Zestresowana nauką i ciągłymi sprawdzianami, kartkówkami i pytaniami, postanowiłam zrobić coś co mnie odpręża - więc wypadło na rysowanie.
Znalazłam atrament chiński i jakieś stalówki, więc zabrałam się do roboty i oto co z tego wyszło (są jeszcze przed sprayowaniem):
Moim marzeniem jest posiadanie zakładek z bohaterami moich ulubionych anime, więc żeby opóźnić naukę fizyki, zabiorę się za ich zrobienie :)
P.S U mnie z podejmowaniem decyzji, to zawsze ciężko, więc czy tą pierwszą zostawić w takim stanie czy pokolorować? :)
A ta na rozruszanie ręki przed szkicowaniem Suiseiseki z Rozen Maiden. Trochę mi oczęta nie wyszły:
14 komentarzy:
Każdy komentarz jest tu mile widziany. Podziel się ze mną i innymi czytelnikami swoimi przemyśleniami, opiniami czy nawet krytyką.
2 komentarzy:
Każdy komentarz jest tu mile widziany. Podziel się ze mną i innymi czytelnikami swoimi przemyśleniami, opiniami czy nawet krytyką.