Poezja jest dość specyficzną formą przekazu
myśli, dlatego można ją lubić i z przyjemnością się w niej zaczytywać, albo
wręcz przeciwnie – nienawidzić i trzymać
się od wszystkich utworów z daleka. Często niezrozumiała, a jednak zawiera
w słowach więcej, niż by się chciało otrzymać. Za sprawą wierszy łatwo jest
przelać na papier swoje emocje oraz uczucia, dlatego osiągnięcie z powrotem
równowagi psychicznej i spokoju ducha staje się o wiele szybszym procesem.
Poezja nie jest jednak zbyt popularną i poczytliwą formą, a przyczyn w tej
utrzymującej się tendencji należy dopatrywać się między innymi w tych
wszystkich lekcjach języka polskiego, na których prowadziło i prowadzi się jałowe
interpretacje pod ‘właściwy’ klucz. Ja jednak z niekryjącym się zainteresowaniem
sięgam po współczesne tomiki, a szczególnie te, które zostały stworzone młodych
poetów.
„Kod zalustrza” to szósty już tomik wierszy
Aleksandra Pietraszunasa, mieszkańca Katowic. Na jego pięćdziesięciu sześcu
stronach znajdują się wiersze wolne, tworzące różnorodne obrazy i budujące
inny, dość specyficzny klimat. Biorąc pod uwagę tytuł, można zaryzykować stwierdzenie,
iż każda zbudowana przez autora kreacja jest odbiciem otaczającego go świata.
Na taką myśl naprowadził mnie głównie utwór pt. „-rodowód-”, wieńczący ten
niepozorny tomik. Autor jednak nie dopuszcza się krytyki świata, takiej
rzeczywistości. Niczym narrator przybliża odbiorcy kolejne odbicia, przedstawia
wykorzystane przez siebie kreacje liryczne, które w pewien sposób przygnębiają
swoją prawdziwością, ale także zwracają uwagę na poruszoną kwestię.
-rodowód-czym jest ciało tekstu linie
w żar złożone kto wyznacza
słowa trudne i nabrzmiałe
smak skradziony bóstwu
atom kod zalustrza krótki
podgląd płaszczyzn miejsc
skroplonych silną czernią
sednem i spiętrzeniem czasu
język którym się ratuję
ten co bryły zmienia mój
wiersz to piękna droga
przez niemoc patrzenia
Istotą dobrego wiersza jest możliwość przekazania
odbiorcy pewnej myśli, wykreowania obrazu, który będzie możliwy do wyobrażenia.
Tego jednak nie zdołałam doświadczyć w kontakcie z każdym, zawartym w „Kodzie
zalustrza”, utworem. Przyczyny dopatruję się w języku oraz formie wierszy tego
autora. Język jest co prawda prosty, wzbogacony o wulgaryzmy oraz slang młodego
pokolenia, ale niektóre wiersze zdawały się nie mieć sensu. Trudność w zrozumieniu przekazu dostarczała wcześniej wymieniona przeze mnie nieregularna forma, a więc składające się na nią cechy, takie jak: brak znaków interpunkcyjnych, rymów i rytmu, obecność nieregularnej liczby zgłosek i kompozycja pozbawiona schematów. Sprawia to, iż odbiorca jest niejako zmuszony
do kilkakrotnego przeczytania danego wiersza, chociaż i to nie gwarantuje w
każdym przypadku jego zrozumienia.
Poezja ma to do siebie, że każdy ją inaczej
interpretuje, znajduje w niej dla siebie coś innego - właśnie to sprawia, że
jest taka niesamowita i pociągająca. W wierszach Aleksandra Pietraszunasa
wyczuć można zawód z niespełnionych planów, samotność, irytację na panujące w dzisiejszych
czasach tendencje. Co ciekawe, zawarte w „Kodzie zalustrza” wiersze przywodziły
mi często na myśl utwory rapowe, a wszystko za sprawą użytych słów, nawet jeśli nie były one rymowane. Pierwszy raz spotkałam się z taką twórczością – inną,
choć dość dziwną, bo nie do końca przeze mnie zrozumiałą.
„Kod
zalustrza” to nietypowy tomik, zawierający w swym wnętrzu sporą liczbę obrazów
z życia i obserwacji autora. Jest on jednak na tyle specyficzny, że nie każdemu
będzie odpowiadać. Twór Aleksandra Pietraszunasa jest z pewnością czymś innym i
nietuzinkowym, chociaż taka kreacja nie do końca wpasowuje się w mój gust. Ja
osobiście pozostanę jednak przy ‘klasycznej’ poezji, która nie sprawia aż tylu
problemów przy odbiorze.
Wydawnictwo: Black Unicorn
Liczba stron: 56
Data premiery: 2012
Ocena: 3/6
Tomik wierszy otrzymałam od samego Autora, za co serdecznie dziękuję!