wtorek, 8 lutego 2011

Nacja, Terry Pratchett


 Wydawnictwo: Rebis
Data premiery: 20.05. 2009r.
Liczba stron: 423

  Kiedyś chciałam książkę pt. "Nacja" kupić w Empiku. Pamiętam, że trzymałam ją w prawej ręce, a inną pozycję w lewej. Wpatrywałam się w obydwie intensywnie myśląc, że może dzięki temu, łatwiej przyjdzie mi dokonać wyboru, z którym od zawsze miałam problem. Tak też się stało i z bólem serca odłożyłam Nację z powrotem na półkę, a z wybraną książką powędrowałam do kasy. W zeszły piątek będąc w bibliotece i szukając interesującej lektury, natrafiłam na książkę, którą kiedyś planowałam kupić. Z uśmiechem na twarzy i książką w ręku, powędrowałam do domu, aby zatopić się w lekturze.

 Z początku pomyślałam, że chyba jestem na nią za stara. Pierwsze strony zdawały mi się skierowane dla dzieci, ale dziwnie bym się czuła oddając książkę, którą kiedyś planowałam kupić, bez wcześniejszego przeczytania. Usiadłam i zatopiłam się w lekturze... Na początku dowiadujemy się, że na świecie wybuchła epidemia rosyjskiej grypy, na którą  nie ma lekarstwa. W innym zakątku świata, pewien chłopiec bierze udział w ceremonii przeistoczenia chłopca w mężczyznę, jednak przez ocean płynie ogromna fala, która niszczy wszystko na swej drodze, i która powoduje, że chłopiec nie dokańcza inicjacji. Gdy bohater wraca na wyspę znajduje martwe ciała swoich przyjaciół i ludzi, których znał przez całe swoje życie.

"Nacja" opowiada o dwójce dzieci - Mau, mieszkańcu wyspy Nacji i Ermintrudzie, córce gubernatora. Dwójka spotyka się w strasznym momencie. W jednej chwili chłopak stracił wszystko i gdy myślał, że został na wyspie sam, spotyka "dziewczyne-ducha", która jako jedyna z załogi ( nie licząc przeklinającej papugi zmarłego kapitana) ocalała atak wielkiej fali, która poobijała statek i zniosła go na wyspę. Cała historia rozgrywa się na Nacji - niegdyś wyspie uwielbianej przez bogów. Po kilkunastu dniach na wyspę przypływają kolejni ludzie, którzy ocaleli. Jednak nie wszyscy są pokojowo nastawieni. Część z nich lubi jeść... ludzi.

 Z początku podchodziłam do niej z lekkim dystansem. Czytałam, bo czytałam, ale mnie nie wciągała. Po kilkudziesięciu stronach, gdy akcja trochę przyśpieszyła, nie mogłam oderwać od niej wzroku. Z uśmiechem na ustach śledziłam m.in próby Mau i Ermitrudy, którzy próbowali pokonać bariery językowe i dogadać się za pomocą obrazków czy zachowanie lekko świrniętej papugi.

"Czasem się śmiejemy, bo nie mamy już siły na płacz. [...]. A czasem się śmiejemy, bo żyjemy, chociaż nie powinniśmy."*

  Książka daje bez wątpienia do myślenia. Ja zaczęłam się zastanawiać co byłoby gdybym, to ja trafiła na tą wyspę. W mojej głowie powstawały przeróżne scenariusze, jedne kończyły się wielką miłością i wpatrywaniem w wodę o zachodzie słońca, a jeszcze inne zjedzeniem w ogromnym kotle o poranku. Kolejnym plusem książki, oprócz interesującej fabuły, jest to, że autor sprawił, że czytelnik czuje się jakby był świadkiem rozgrywających się wydarzeń.  Pokazanie bariery językowej bohaterów, którzy próbują ją pokonać na różne sposoby, wymiana kultur i poszerzanie horyzontów o świecie, zostało mistrzowsko pokazane.


 "Nacja" została jedną z tych pozycji, którą zapamiętam przez długi czas. Mimo, że ta opowieść wiele razy mnie rozbawiła, to jednak pojawiały się tam tragiczne momenty. Zamiast zwykłej sielanki, autor stworzył niezwykle okrutne wydarzenia. Bohaterowie, którzy w przyszłości - gdyby nastąpił inny rozwój wypadków - nigdy by się nie poznali i wiedliby normalne życie; są skazani na siebie i na tak przerażające wydarzenia, na które najczęściej nie mają wpływu. Mimo przeciwności losu połączyła ich czysta przyjaźń i wspólna chęć przetrwania.

 Jedynym minusem książki było to, że jak dla mnie rozwinięcie akcji za długo trwało, oraz że czasem irytował mnie sposób myślenia czy zachowanie się określonych postaci. Co za panienka, z dobrego domu, bez przejęcia potrafiłaby amputować część ciała człowiekowi albo odebrać poród?! Zawiodłam się zakończeniem, miałam nadzieję, że ta historia inaczej się skończy. Po przeczytaniu książki czułam smutek. Co prawda jeszcze nigdy nie spotkałam się z tak, nie przewidywalnym zakończeniem książki, ale chyba właśnie autor miał, to na celu. Nie chciał, aby ta pozycja była przewidywalna, bo działałoby to na jej niekorzyść.

 Mimo wszystko książkę polecam wszystkim, chociaż jest to książka dla młodzieży, to starsze osoby z pewnością wiele zyskają czytając ją. Jeżeli nie przeszkadza komuś, że akcja nie jest natychmiastowa, tylko powoli następuje rozwinięcie wydarzeń i chce poznać inną, mającą w sobie to "coś", a zarazem piękną historię dwójki dzieci, które przeżyły masakryczne wydarzenia w swoim krótkim wieku, to po książkę może ze spokojem sięgnąć - z pewnością nie pożałuje!


"Gdy rekin nacierał na niego, gdy rekin z wielkimi zębiskami pędził w jego stronę, gdy rekin długi jak dom ciął wodę jak nóż, Mau... Zsikał się!" **

Moja ocena: 5/6
* str. 105
** str. 222

7 komentarzy:

  1. Przyznam, że zainteresowałaś mnie "Nacją". :) Słyszałam o niej raczej słabe opinie, ale całkiem możliwe, że kiedyś się skuszę. Pozdrawiam, biblioteka-tajemnic

    OdpowiedzUsuń
  2. Z początku też mi się wydawała słaba, ale potem zmieniłam zdanie, no i ten koniec inny niż w książkach jakie do tej pory przeczytałam. Polecam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Niestety nie miałam jeszcze okazji czytać książek tego autora, jednak zamiar to zmienić ;))

    A jeśli chodzi o Empik to unikam dokonywania tam zakupów... Drogo jak diabli

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja właściwie tylko w Empiku kupuję. Bo mam najbliżej, natomiast w internetowych księgarniach nie kupuję, bo najczęściej razem z kosztami przesyłki wychodzi, na to samo :(

    P.S Teraz coraz częściej zamawiam na empik.com i mam 2 czy 3 zł taniej, a odbieram w punkcie w Empiku :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Słyszałam już o twórczości autora, jednak nigdy nie miałam z nią bezpośredniego kontaktu. "Nacja" wydaje się być interesującą pozycją. Myślę, że przypadłaby mi do gustu, zważając na to, że "Przypadki Robinsona Kruzoe" zawsze będą na liście moich ulubionych pozycji :)

    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  6. Terry Pratchett do mnie nigdy nie przemówi. Trafiłam kiedyś na jedną z jego książek o świecie dysku i nie mam zamiaru nigdy powtórzyć tego błędu.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz jest tu mile widziany. Podziel się ze mną i innymi czytelnikami swoimi przemyśleniami, opiniami czy nawet krytyką.

Blogger Template by Clairvo